johnson

Boris Johnson odwiedził zalane tereny hrabstwa Yorkshire sześć dni po powodzi. Nie była to dla niego miła wizyta, i nie ze względu na widok zniszczeń ale z powodu powitania jakie zgotowali mu mieszkańcy. Sfrustrowani opieszałością rządu, pytali „Gdzie byłeś?!”.

W związku z rosnącym znów ryzykiem powodzi w kraju, premier zwołał na dziś spotkanie sztabu kryzysowego w celu opracowania ewentualnej strategii działania mającej zapewnić bezpieczeństwo i pomoc mieszkańcom. Obecnie obowiązuje blisko 120 ostrzeżeniami powodziowych, a meteorolodzy zapowiadają kolejne opady deszczu.

Boris Johnson zapowiedział niższe opłaty wizowe oraz przyspieszenie procedury rozpatrywania wniosków, dla lekarzy i pielęgniarek spoza Wielkiej Brytanii, którzy będą chcieli podjąć pracę w brytyjskiej służbie zdrowia po Brexicie.

„Musimy się przygotować na każdą ewentualność”, stwierdził jeden z wpływowych członków Partii Konserwatywnej, Michael Gove. Polityk stwierdził, że wyjście bez porozumienia wciąż „leży na stole”, a wygrana w wyborach może skłonić premiera do odrzucenia umowy między Wielką Brytanią a Unią Europejska.

Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że umowa zawarta między Borisem Johnson'em a Unią Europejską, może źle wpłynąć na zawarcie umowy handlowej z jego krajem. Turmp pozwolił sobie również na ocenę lidera opozycji, stwierdzając, że wybór Jeremy'ego Corbyna na premiera, byłby bardzo szkodliwy dla Wielkiej Brytanii.

Premier Wielkiej Brytanii formalnie potwierdził zgodę na przedłużenie terminu Brexit'u o trzy miesiące. W liście do Donalda Tuska przyznał, że przyjmuje proponowane elastyczne przedłużenie wyjścia zaznaczając, iż po upływie wyznaczonego terminu, Zjednoczone Królestwo nie będzie więcej wnioskować o odroczenie rozwodu z UE.

Downing poinformowało, iż premier jest zdeterminowany by przeprowadzić przedwczesne wybory parlamentarne, jeśli Unia przedłuży termin Brexit'u do końca stycznia.

Dziś Sąd Sesyjny w Edynburgu rozpatrzy skargę dotyczącą listów Borisa Johnson'a do przywódców UE. Szef rządu wysłał dwa pisma, jedno bez podpisu z prośbą o przedłużenie Brexit'u, i drugie, sygnowane jego imieniem i nazwiskiem, w którym przyznaje, iż nie chce zmiany terminu wyjścia. Przeciwnicy premiera uważają, że w ten sposób złamał on obietnicę złożoną przed tym samym sądem na początku miesiąca.

„Prosiaczkowi się uda”, stwierdził były premier Wielkiej Brytanii David Cameron oceniając szanse Johnson'a podczas jutrzejszego głosowania nad zatwierdzeniem umowy brexotiwej.

Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP) poinformowała w czwartek rano, że nie może poprzeć nowego planu dla Irlandii Północnej. To ogromny cios dla Johnson'a, który uparcie dążył do podpisania umowy przed szczytem UE, by 19 października przedstawić dokument Izbie Gmin. Bez poparcia Unionistów, premier nie ma wystarczającej liczby głosów w Parlamencie by zatwierdzić umowę.