Sędzia szkockiego Sądu Najwyższego, lord Carloway i dwaj inni sędziowie, będą musieli odpowiedzieć na pytanie, czy premier złamał obietnicę złożoną przed sądem, iż nie będzie sabotować wniosku o przedłużenie Brexit'u, jeżeli do 19 października nowa umowa nie zostanie zatwierdzona.
Na początku października, prawnicy brytyjskiego rządu zobowiązali się zarówno pisemnie jak i przed sądem, że premier będzie przestrzegać przepisów ustawy Benna. Dzięki tym zapewnieniom Sąd Sesyjny zaniechał dalszego procedowania sprawy wniesionej przez opozycję, która usiłowała zmusić premiera do wyłania listu w przypadku braku porozumienia z Unią.
Johnson z jednej strony prosi o przedłużenie Brexit'u, choć robi to podkreślając, iż wypełnia jedynie wolę Parlamentu, z drugiej naciska na UE by zignorowała wniosek o zmianę terminu wyjścia.
Po rozprawie, która odbyła się w szkockim sądzie 9 października, sędzia Carloway odroczył wydanie orzeczenia, między innymi wskutek zapewnień premiera, że będzie przestrzegał prawa. Jeśli dziś sędziowie dopatrzą się złych intencji w działaniu Johnson'a, teoretycznie może zostać on ukarany grzywną a nawet karą pozbawienia wolności. Z prawnego punktu widzenia, dokument bez podpisu, nie jest dokumentem, a więc można uznać, że szef rządu nie dopełnił formalności określonych w ustawie Benna, przekonuje opozycja.
Napisz komentarz
Komentarze