Według opublikowanego w środę raportu na temat wpływu ewentualnego ogłoszenia niepodległości na szkocki rynek energii, mieszkańcy niepodległej Szkocji będą musieli liczyć się z podwyżką rachunków za energię. Może ona wynieść od 38 do nawet 189 funtów w skali roku. W tej chwili Brytyjczycy płacą za energię (prąd i gaz) średnio około 1400 funtów rocznie.
Podwyżka ta będzie efektem wzrostu kosztów wsparcia energetyki odnawialnej po ogłoszeniu niepodległości.
Brytyjski rząd wielokrotnie w ostatnich miesiącach ostrzegał szkockie władze, że w przypadku decyzji o ogłoszeniu niepodległości, Wielka Brytania nie będzie uczestniczyć w subsydiowaniu szkockich projektów energetycznych. Deklarację tę powtórzył po raz kolejny sekretarz ds. energii Edward Davey podczas konferencji branżowej w Edynburgu.
Szkocja jest brytyjskim liderem w zakresie inwestycji w energetykę odnawialną. Koszty wynikające ze wsparcia tych projektów są jednak dzielone pomiędzy wszystkich brytyjskich konsumentów. W przypadku ogłoszenia niepodległości, koszty te będą musieli ponieść sami Szkoci. Podobnie jest z inwestycjami w infrastrukturę przesyłową energii elektrycznej i gazu.
„Wielka Brytania funkcjonuje lepiej jako całość i najlepiej widać to obserwując nasz rynek energii. Wspólnie możemy skuteczniej działać na rzecz obniżenia kosztów energii dla konsumentów i mieszkańcy Szkocji bardzo na tym korzystają” – mówił Davey.
Wzrost cen odczują nie tylko konsumenci, ale także przedsiębiorcy. Z danych rządowych wynika, że w niepodległej Szkocji koszty energii dla średniej wielkości przedsiębiorstwa produkcyjnego mogą wzrosnąć do przynajmniej 110 tys. funtów rocznie, a w skrajnym przypadku nawet do ponad 600 tys. funtów rocznie.
Raport stwierdza przy tym, że liczby te nie uwzględniają potencjalnych kosztów związanych z likwidacją zamykanych elektrowni węglowych czy atomowych, a także likwidowanej infrastruktury naftowo-gazowej (platformy wydobywcze, rurociągi). Do tego trzeba również doliczyć także koszty związane z nieuniknionym spadkiem konkurencji na niepodległym szkockim rynku.
Od początku tego roku debata wokół wrześniowego referendum niepodległościowego przybrała na sile. Centralnymi punktami sporu pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami niepodległości jest właśnie sektor energetyczny oraz kwestie przyszłej waluty niepodległego państwa.
Szkocki rząd autonomiczny argumentuje, że po ogłoszeniu niepodległości większość zasobów ropy i gazu należących dziś do Wielkiej Brytanii znajdzie się na szkockich wodach. Gabinet Davida Camerona odpowiedział m.in. zapowiedzią zerwania wspólnego rynku energii oraz brakiem zgody na używanie funta jako szkockiej waluty.
Napisz komentarz
Komentarze