Zdaniem Blaira dopóki nie będzie gotowości do bezpośredniej walki z tymi ludźmi, będzie można ich powstrzymać, lecz nie pokonać.
W obszernym eseju opublikowanym na stronie internetowej swej Fundacji Wiary (Faith Foundation) były premier Wielkiej Brytanii napisał, że lepiej by było, gdyby w walkach wzięli udział żołnierze z pobliskich regionów - iraccy czy kurdyjscy - lecz to może nie wystarczyć.
"Istnieją realne dowody, że obecnie państwa Bliskiego Wschodu są gotowe do wzięcia na siebie odpowiedzialności, i w pełni przyjmuję do wiadomości, że na Zachodzie nie ma chęci do angażowania się w walkę na lądzie. Nie możemy jednak wykluczać, że w przyszłości okaże się to absolutnie niezbędne" - napisał Blair w artykule noszącym poniedziałkową datę.
Wcześniej tego dnia rzecznik organizacji Państwo Islamskie (IS) Abu Muhammad al-Adnani zachęcał muzułmanów do zabijania obywateli państw, które tworzą międzynarodową koalicję do zwalczania dżihadystów w Iraku i Syrii, głównie USA i Francji.
USA i Francja prowadzą naloty na cele Państwa Islamskiego w Iraku.
Blair zwraca uwagę, że wróg, z którym przychodzi walczyć, to "fanatycy gotowi zarówno zabijać, jak i umierać, toteż nie ma rozwiązania, które nie polegałoby na użyciu siły i gotowości do ponoszenia ofiar w doprowadzeniu walki do końca".
Tony Blair był premierem Wielkiej Brytanii w latach 1997-2007, a obecnie jest wysłannikiem kwartetu bliskowschodniego (ONZ, UE, Rosja, USA) i zajmuje się procesem pokojowym w tym regionie.
Napisz komentarz
Komentarze