Crawford był szefem brytyjskiej misji dyplomatycznej w Warszawie w latach 2003 - 2007; wcześniej pełnił funkcję ambasadora w Bośni i Hercegowinie oraz Serbii. Obecnie jest konsultantem i doradcą z zakresu wystąpień publicznych i negocjacji, a także autorem książek i komentatorem życia politycznego.
Były dyplomata oświadczył, że nie dziwi go fakt, iż kampanię zdominowała dyskusja o imigracji do Wielkiej Brytanii.
"Jak wielu migrantów może być przyjętych przez jakiś kraj, zanim zacznie to zagrażać jego tożsamości? W jaki sposób należy kontrolować granice narodowe, skoro tyle osób może przemieszczać się po świecie tak szybko?" - zapytał Crawford.
"Dokładnie dlatego, że Wielka Brytania była przez lata otwarta, hojna i dobrze prosperująca, przyciągnęła tak wielu migrantów różnych kategorii, w tym z Polski. Ciężko sobie wyobrazić, aby miało się to wkrótce zmienić - swoboda przepływu osób może być ceną za dostęp do wspólnego rynku nawet po wyjściu z Unii Europejskiej. To referendum pokazuje jednak, że kwestia kontrolowania imigracji jest niezwykle wrażliwa i trudna dla każdej partii" - podkreślił.
Jak zaznaczył, w czasie kampanii przedreferendalnej pojawiły się też pytania dotyczące sensu projektu europejskiego w obecnym kształcie.
"Jakiego typu integracja ma dzisiaj sens? Może nie taka, jak pięćdziesiąt lat wcześniej? Żadna inna organizacja regionalna nie ma podobnego do unijnego systemu dzielenia się suwerennością, a jednak ludzie tam sobie radzą i żyją. Czy struktury Unii Europejskiej są zbyt skomplikowane, powolne i być może niedemokratyczne dla współczesnych potrzeb? Jeśli tak, czym je zastąpimy? To nie są trywialne pytania i to referendum sprawiło, że są one widoczne" - skonstatował.
Crawford podkreślił, że jego zdaniem ewolucja kompetencji Unii Europejskiej na przestrzeni lat doprowadziła do postawienia szeregu pytań dotyczących współczesnego znaczenia suwerenności narodowej.
"Rozszerzenie systemu kwalifikowanej większości głosów na wiele nowych obszarów polityk Unii Europejskiej, a także nieubłagany wpływ Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ogranicza suwerenność każdego państwa członkowskiego" - ocenił.
"Poważne problemy strefy euro doprowadziły do silnych nacisków na pogłębienie unijnych procesów integracyjnych w sposób, który mógłby uderzyć w kluczowe interesy państw poza strefą euro. Porozumienie, które uzyskał w Brukseli premier David Cameron próbuje rozwiązać część z tych kwestii, ale nie jest oczywiste, czy będą oni szanowali te ustalenia w przypadku kryzysu w strefie euro" - oznajmił były dyplomata.
Jak podkreślił, najlepszym scenariuszem dla Wielkiej Brytanii byłoby zreformowanie europejskich organizacji politycznych i doprowadzenia do stworzenia dwóch różnych, równolegle istniejących modeli integracji. Pierwszy miałby być oparty na strefie euro - "dla tych raczej niewielu państw, które wciąż chcą jej istnienia" - i na wspólnej walucie wraz z wymaganą daleko idącą integracją polityczną. Drugi byłby z kolei wyłącznie Europą wolnego handlu, w której państwa członkowskiej pozostające poza pierwszą grupą pracowałyby razem na zasadzie międzyrządowej, "może z udziałem Ukrainy, Turcji, a może nawet Rosji". "Wielka Brytania byłaby naturalnym liderem drugiej grupy; zastanawiam się, którą wybrałaby Polska?" - powiedział.
Crawford, który jako dyplomata prowadził liczne negocjacje międzynarodowe, przyznał jednocześnie, że nie przeceniałby zapowiadanych przez ekspertów trudności w rozmowach z UE, gdyby Wielka Brytania zdecydowała się wyjść ze Wspólnoty i potrzebowała wypracować nowe warunki wzajemnych relacji.
"Wątpię, żeby istniała jedna, stanowcza linia negocjacyjna pozostałych państw Wspólnoty. Dlaczego miałoby tak być? Różni członkowie Unii Europejskiej i jej liderzy będą musieli mierzyć się z wewnętrznymi głosami co do tego, jak Unia Europejska miałaby wyglądać w przyszłości. Czy ma to sens, aby 'ukarać' Wielką Brytanię, gdyby oznaczało to także ukaranie swojej własnej gospodarki?" - zastanawiał się Crawford.
Referendum ws. członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej rozpoczęło się o 7 rano czasu lokalnego (8 rano czasu polskiego) i potrwa do 10 wieczorem (11 wieczorem). Wyniki będą znane w piątek rano.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze