Ograniczono godziny otwarcia sklepów w tym niespełna 200-tysięcznym mieście położonym 60 km od Lyonu, zakazano też sprzedaży alkoholu.
Niektórzy restauratorzy i sklepikarze bez nakazów władz, zabijają deskami witryny i chowają parasole, krzesła i stoliki. Sprzęty te posłużyły... angielskim chuliganom w walkach ulicznych w Marsylii i Lille. Inni są natomiast przeciwni nowym zarządzeniom.
"Zainwestowaliśmy w nowy sprzęt, dodatkowy personel, a teraz niezależnie od tego czy będziemy otwarci czy nie, widzimy, że tracimy pieniądze. To, że do zamieszek doszło w Marsylii nie oznacza, że stanie się tak samo tutaj. Mamy przecież policję i inne służby" - powiedział rozgoryczony jeden z właścicieli baru.
Anglicy wcześniej uczestniczyli w burdach i bijatykach w Marsylii, gdzie starli się z pseudokibicami Rosji oraz w Lille, gdzie... oczekiwali na czwartkowe spotkanie z Walią w położonym nieopodal Lens. W Lille i Marsylii policja użyła gazu łzawiącego, a funkcjonariusze uniemożliwili grupie ok. 300 chuliganów z Anglii przedostanie się do centrum miasta, gdzie prawdopodobnie planowali kolejną uliczną bitwę z Rosjanami.
Anglia po dwóch kolejkach prowadzi w grupie B. Remis zagwarantuje podopiecznym Roya Hodgsona 1/8 finału. W drugim spotkaniu tej grupy w Tuluzie Rosja zmierzy się z Walią i musi wygrać, by mieć szansę na awans do fazy pucharowej Euro 2016.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze