Wcześniej paryska prokuratura poinformowała, że otworzyła śledztwo w związku ze zniknięciem z radarów maszyny z 66 osobami na pokładzie. Także prokuratura nie wyklucza żadnej z hipotez.
Airbus A320 wykonujący lot nr MS804 wystartował o godz. 23.09 w środę z lotniska w Paryżu. Państwowa telewizja egipska poinformowała, że kontakt z samolotem urwał się o godz. 4.45 czasu polskiego nad ranem w czwartek. Portal Flightradar24 podał, że maszyna zniknęła z radarów nad Morzem Śródziemnym, między Kretą, Cyprem i wybrzeżem egipskim.
Według EgyptAir samolot przed zaginięciem znajdował się na pułapie 37 tys. stóp (ponad 11 km) i zdążył pokonać 16 km w egipskiej przestrzeni powietrznej.Przewoźnik podał w oświadczeniu, że służby ratunkowe egipskiego wojska otrzymały sygnał SOS z samolotu o godz. 4.26 czasu polskiego, czyli prawie dwie godziny po zniknięciu maszyny z radarów, co nastąpiło o godz. 2.30. Airbus miał planowo lądować w Kairze o godz. 3.15. Według informacji podanych przez EgyptAir i potwierdzonych wstępnie przez polski MSZ wśród 56 pasażerów na pokładzie nie było obywateli Polski. Ambasada RP w Kairze będzie dalej monitorować rozwój wydarzeń - poinformował PAP dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ Rafał Sobczak.
Egipski przewoźnik podał, że wśród pasażerów było 30 Egipcjan, 15 Francuzów, dwóch Irakijczyków oraz po jednym obywatelu Wielkiej Brytanii, Belgii, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Sudanu, Czadu, Portugalii, Algierii i Kanady. Wcześniej linie informowały, że na pokładzie było 59 pasażerów. Ponadto na pokładzie znajdowało się siedmiu członków załogi i trzech przedstawicieli przewoźnika odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
Rząd Grecji włączył się w poszukiwania, a greckie ministerstwo obrony bada relację kapitana statku handlowego, który powiedział, że widział "ogień na niebie" w odległości ok. 130 mil morskich (240 km) na południe od wyspy Karpathos, między Kretą a Rodos. Ateny podały również, że samolot podczas przelotu nad Grecją nie zgłaszał żadnych problemów w rozmowie z grecką kontrolą lotów.
Premier Francji Manuel Valls powiedział, że na razie "żadna hipoteza nie jest wykluczana". Prezydent Francois Hollande rozmawiał ze swym egipskim odpowiednikiem Abd el-Fatahem es-Sisim i porozumiał się z nim co do "bliskiej współpracy" w celu ustalenia okoliczności incydentu. Na czwartek rano zaplanowano nadzwyczajne spotkanie ministrów w tej sprawie. We Francji od miesięcy obowiązuje stan wyjątkowy z powodu ataków terrorystycznych.
Niewyjaśnione zniknięcie samolotu ożywiło obawy o bezpieczeństwo - pisze AP. W październiku zeszłego roku samolot rosyjskich linii lotniczych Metrojet rozbił się na półwyspie Synaj; zginęły wszystkie 224 osoby na pokładzie. Rosja i zachodnie rządy uważają, że przyczyną katastrofy była najpewniej bomba, a dżihadystyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS) twierdzi, że przemyciło ładunek wybuchowy na pokład maszyny.
W marcu br. samolot EgyptAir lecący z Aleksandrii do Kairu został porwany i zmuszony do lądowania na Cyprze przez mężczyznę, który - jak podały władze - miał na sobie atrapę pasa szahida i był psychicznie niezrównoważony. Sprawca został aresztowany.
EgyptAir posiada flotę 57 airbusów i boeingów, w tym 15 Airbusów A320. Ostatni tragiczny wypadek z udziałem maszyny tego przewoźnika miał miejsce w maju 2002 roku, gdy Boeing 737 rozbił się na wzgórzu, podchodząc do lądowania na lotnisku w tunezyjskiej Kartaginie. Zginęło 14 osób.
Agencje przypominają, że w 1999 roku samolot EgyptAir rozbił się nad Oceanem Atlantyckim u wschodnich wybrzeży USA, zabijając wszystkie 217 osób na pokładzie. Amerykańscy śledczy ustalili, że drugi pilot celowo wyłączył automatyczne sterowanie i skierował samolot w dół, władze egipskie twierdzą jednak, że przyczyną była awaria techniczna.
[POST AKTUALIZOWANY]
(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze