Jak podają brytyjskie media, planowany przez bojowników samobójczy atak terrorystyczny miał zostać przeprowadzony w Kunduz na północy Afganistanu. Przez przypadek do wybuchu doszło jednak znacznie wcześniej, kiedy ekstremiści byli w drodze ze swojej bazy w Dasht-e-Archi do centrum miasta obranego za cel ataku. Jeden z członków grupy przez pomyłkę zdetonował wtedy ładunek znajdujący się w „kamizelce samobójcy”.
„Pierwsza eksplozja pociągnęła za sobą kolejne. W serii wybuchów zginęło łącznie dziewięciu terrorystów” – informują lokalne służby.
Zdaniem afgańskiego ministra obrony Masooma Stanikzaia, terroryści w ostatnim czasie wyjątkowo aktywnie rekrutują nowych bojowników. „Wiemy, że zbierają i przegrupowują siły. Robią to po cichu, w różnych lokalizacjach, współpracując przy tym z innymi organizacjami i siatkami przestępczymi. Wnioskujemy po tym, że przygotowują się do ataków na masową skalę” – wyjaśnia polityk. Podkreśla jednocześnie, że ekstremiści z pewnością postrzegają spowodowany niezdarnością incydent jako kompromitujący, więc będą kontynuować swoje działania z jeszcze większą zaciętością.
Warto zauważyć, że to kolejna już w ostatnim czasie żenująca „wpadka” bojowników. W Ghazni wskutek nieszczęśliwego wypadku zginęło dziesięciu zamachowców, którzy próbowali podłożyć improwizowany ładunek wybuchowy w meczecie.
Napisz komentarz
Komentarze