Jak przekazano, kilka godzin po zamachach, w których zginęło 130 osób, Saber Aloui zadzwonił na żandarmerię, do straży pożarnej, a następnie na policję w Paryżu. "Jestem szczęśliwy. To wspaniałe, Francuzi umierają" - oświadczył, śmiejąc się.
Adwokat mężczyzny, który odwołał się od wyroku sądu w Tuluzie, ocenił, że wymiar kary "nie jest dostosowany do sytuacji jego klienta". Dodał, że "choć to, co zrobił jest złe i niestosowne", to wyraził on żal.
"Ma tylko 22 lata, od wielu lat jest bez pracy, a ekspertyza psychiatryczna wykazała, że jest niedojrzały" - zaznaczył obrońca. Jak dodał, jego klient, którego jeden z rodziców jest żydem, a drugi muzułmaninem, "jest niepraktykujący i nie uległ radykalizacji". W czwartek domagał się uniewinnienia mężczyzny.
Sam Aloui tłumaczył, że pił wówczas alkohol, "opowiadał bzdury i żałuje". Prokuratura twierdzi, że oskarżony już wcześniej był kilkakrotnie skazany.
Od zamachów z 13 listopada francuskie sądy wydały wiele wyroków skazujących, w tym na więzienie, za propagowanie terroryzmu. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze