Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Najwięcej bojowników IS rekrutowanych jest wśród przyjaciół

Trzy czwarte tych, którzy stają się bojownikami dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS), rekrutowanych jest spośród przyjaciół, a 20 proc. spośród członków rodziny - mówi ekspert ds. terroryzmu z Uniwersytetu w Oxfordzie, Amerykanin Scott Atran.

Współzałożyciel Centrum Rozwiązywania Trudnych Konfliktów poinformował, że badania wykazują, iż "do radykalizacji rzadko dochodzi w meczetach", a niezwykle rzadko poprzez anonimowe, czy obce osoby, które rekrutują.

Atran wskazuje, że niektórzy rekrutowani do IS pochodzą z rodzin chrześcijańskich "i bywają najbardziej zagorzałymi bojownikami". Jak podkreśla, to chęć "zdobycia sławy i przeżycia przygody powodują, że ci młodzi ludzie przyłączają się do Państwa Islamskiego", a "dżihad oferuje im sposób na zostanie bohaterami".

Według amerykańskiego antropologa Państwo Islamskie ma "rewolucyjny powab", tak jak to było w czasach rewolucji francuskiej, rewolucji bolszewickiej, czy przy powstawaniu nazistowskich Niemiec.

"Państwo Islamskie to ostrze najbardziej dynamicznego kontrkulturowego ruchu od drugiej wojny światowej, z największą od tego czasu liczbą walczących sił ochotniczych" - ocenił Atran we wtorek na spotkaniu zorganizowanym przez komisję ds. walki z terroryzmem Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Ekspert, który rozmawiał ze schwytanymi bojownikami Państwa Islamskiego i związanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra, powiedział, że przywódcy IS "rozumieją młodych lepiej niż rządy państw, które z nimi walczą". Wiedzą, jak odwoływać się do buntowniczości i idealizmu młodzieży, a także są bardzo wprawni w wykorzystywaniu mediów społecznościowych w celu przyciągnięcia ludzi młodych w wieku od 15 do 24 lat - tłumaczy analityk.

Atran zaznacza, że kontrprzekaz Zachodu o tym, że IS jest złe, odcina głowy i chce kontrolować kobiety, nie jest skuteczny, czy uniwersalny. Podczas gdy o rekrutowanych do IS często mówi się, że mają "niskie morale", albo padają ofiarą "prania mózgów", większość bojowników, którzy przyłączają się do grupy, zwłaszcza ci z Europy, robi to ochoczo.

Jak podkreśla ekspert, zamachy terrorystyczne w Paryżu z 13 listopada, w których zginęło 130 osób, są integralną częścią planu gry Państwa Islamskiego, który "się nie zmieni" i "będzie kontynuowany".

Ich plan zawiera ataki na tzw. miękkie cele, ponieważ nie ma możliwości, aby bronić wszystkich kawiarni, teatrów, czy stadionów. Plan IS zakłada również wciągnięcie zachodnich mocarstw w konflikt na Bliskim Wschodzie, ponieważ "spowoduje to jedynie chaos" i wbije klin między muzułmanami i nie-muzułmanami.

Scott Atran dodaje na koniec, że zamachy z 9 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych kosztowały Al-Kaidę od 400 tysięcy do pół miliona dolarów, podczas gdy USA wydały już miliardy dolarów na interwencję i kwestię bezpieczeństwa. (PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama