Mimo regresu w prawach demokratycznych, jaki w ostatnich latach nastąpił w wielu państwach, większość mieszkańców globu uważa za ważne życie w kraju, gdzie obowiązuje wolność wypowiedzi, istnieją wolne media i internet - piszą we wstępie do opublikowanego w środę raportu analitycy Pew. Średnio ponad 50 proc. ankietowanych we wszystkich 38 badanych krajach uznała te wartości za "bardzo ważne".
Niemniej wyobrażenia o wolności słowa są bardzo różne w poszczególnych regionach i krajach - zauważa ten amerykański instytut. Stany Zjednoczone i kraje europejskie najbardziej z wszystkich państw sprzeciwiają się rządowej cenzurze, podczas gdy w większości krajów Azji, w Afryce i na Bliskim Wschodzie ten sprzeciw jest znacznie mniej intensywny.
Podsumowując odpowiedzi na różne szczegółowe pytanie, Pew opracował ranking, z którego wynika, że Amerykanie, a w Europie - Polacy i Hiszpanie, są największymi obrońcami wolności wypowiedzi i są bardziej skłonni niż reszta świata tolerować różne formy wypowiedzi.
Pew zwraca uwagę, że podczas gdy w większości krajów ludzie uważają, że rządy powinny zabronić publicznych deklaracji o charakterze wyraźnie seksualnym, to aż 70 proc. Hiszpanów, 52 proc. Amerykanów i 50 proc. Polaków uważa, że takie wypowiedzi powinny być dozwolone. Średnia światowa wynosi w tej sprawie zaledwie 26 proc.
Poza tym aż 95 proc. Amerykanów i 89 proc. Polaków stwierdziło, że ludzie powinni móc krytykować publicznie politykę rządu. Większość Amerykanów uważa też, że ludzie powinni być w stanie mówić rzeczy, które są obraźliwe dla mniejszości lub przekonań religijnych. Polacy są w tej kwestii mniej tolerancji - 41 proc. opowiedziało się za wolnością wypowiedzi w przypadku deklaracji obraźliwych dla mniejszości, a 40 proc. za wolnością wypowiedzi w przypadku deklaracji obrażających uczucia religijne.
Ale aż 60 proc. ankietowanych w Polce, najwięcej ze wszystkich 38 państw biorących udział w badaniu Pew, stwierdziła, że dozwolone powinny być też publiczne wezwania do brutalnych protestów. Średnia światowa wynosi w tej kwestii tylko 25 proc.
Ogólnie w skali globu aż 80 proc. mieszkańców wszystkich badanych krajów twierdzi, że ludzie powinni mieć prawo do swobodnego krytykowania rządu. Natomiast tylko 35 proc. uważa, że ludzie powinni mieć możliwość publicznego wyrażania deklaracji, które są obraźliwe dla grup religijnych bądź mniejszościowych.
Większość mieszkańców świata chce też wolności wyznania, równości płci oraz uczciwych i wolnych wyborów. Jednak zaangażowanie na rzecz wolności jednostki jest już bardzo zróżnicowane w różnych częściach świata. Amerykanie należą do największych zwolenników tych swobód. Tymczasem Europejczycy, analizuje Pew, szczególny nacisk kładą na równość płci oraz wolne i uczciwe wybory, nieco mniej priorytetowo traktują wolność religijną. Prawo do swobody wyznania jest najbardziej popularne w Afryce Subsaharyjskiej.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze