Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

"Celem Państwa Islamskiego jest ekspansja globalna"

Cel ISIS to ekspansja globalna; to organizacja terrorystyczna, prowadzi dżihad motywowany faktem, że to islam został zaatakowany na Bliskim Wschodzie - mówi ekspert z PISM Patrycja Sasnal. Dlatego, jej zdaniem, ISIS mogą na lądzie zwalczyć tylko kraje muzułmańskie.

Państwo Islamskie wzięło odpowiedzialność za piątkowe zamachy w Paryżu, w których - według ostatnich danych - zginęło 127 osób. Dżihadyści ostrzegli, że Francja pozostanie jednym z ich głównych celów do momentu, aż jej władze nie zrezygnują z dotychczasowej polityki. Wcześniej tego dnia odpowiedzialnością za ataki w Paryżu obarczył IS prezydent Francji Francois Hollande.

"Państwo Islamskie to organizacja podobna do Al-Kaidy, wyznająca ideologię dżihadyzmu. Jest to więc organizacja terrorystyczna dżihadystyczna. Oznacza to, że prowadzą zbrojny dżihad w rozumieniu wojny religijnej motywowanej faktem, że to islam został zaatakowany na Bliskim Wschodzie przez Stany Zjednoczone i różne koalicje, dlatego teraz prowadzą dżihad przeciwko nim" - powiedziała PAP Sasnal ekspertka ds. bliskowschodnich z PISM.

Jak wyjaśniła, ideologia ISIS opiera się na skrajnie wypaczonym rozumieniu islamu i religijnego muzułmańskiego piśmiennictwa historyczno-społeczno-politycznego. "Ta ideologia łączy się z tym, co robiła Al-Kaida. Różnica polega na tym, że Al-Kaida miała cel globalnego dżihadu, ale lokalnie nie budowała struktur państwowych. Natomiast ISIS ma ambicje tworzenia państwa i jednocześnie prowadzenia globalnego dżihadu" - powiedziała Sasnal.

Państwo Islamskie - kontynuowała - tworzy obecnie kilkadziesiąt tysięcy walczących osób "mających pod sobą jakieś 7 mln mieszkańców". Działają na terytorium północno-wschodniej Syrii i zachodniego Iraku. Walczący w szeregach ISIS - mówiła ekspertka - rekrutują się z kilkudziesięciu państw i mówią kilkunastoma językami. "To bardzo wielonarodowa, wielokulturowa grupa" - oceniła.

Jak opowiadała, o Państwie Islamskim świat usłyszał kiedy zdobyli Mosul, drugie największe miasto irackie w 2014 r. "Ale ta organizacja pojawiła się w 2012 r. i początkowo składała się z Irakijczyków, którzy przedostali się do Syrii. Jednak początki i geneza ISIS sięga 2003 r. i amerykańskiej inwazji na Irak. Wtedy nie było tam ani Al-Kaidy, ani dżihadyzmu. On się narodził dopiero wraz z interwencją USA. Amerykanie zlikwidowali armię, policję, służby siłowe, partię Baas i inne struktury, które budował Saddam Husajn. Tam pracowało ponad 2 mln osób" - mówiła Sasnal.

"I wyobraźmy sobie, że te 2 mln zostaje wyrzuconych poza system. Dodatkowo sunnici tracą rządy, które przejmują szyici. Sunnickie prowincje przez lata są marginalizowane przez władze centralne. I tak rodzi się frustracja. Dodatkowo ludzie, którzy zajmowali wysokie stanowiska w partii przed inwazją amerykańską nie mają co robić. Trwa też wojna domowa. W wyniku całej tej operacji i konfliktu w latach 2003-2009 ginie według oficjalnych danych ponad 150 tys., według nieoficjalnych - aż 850 tys. osób, więc to naprawdę krwawa wojna. I właśnie wraz z inwazją amerykańską rodzi się w Iraku dżihad i Al-Kaida" - podkreśliła ekspertka.

Amerykanie - dodała - "ogromną liczbą wojsk i porozumieniem ze starszyzną sunnicką" stabilizują sytuację, jednak opuszczają Irak w 2011 r. "A niedobitki z tego konfliktu przeczekują to wszystko. A ponieważ granica między Irakiem a Syrią jest pustynna, właściwie można ją dowolnie przekraczać, kiedy się wie jak. Więc oni w zdestabilizowanej Syrii w 2011 r. znajdują schronienie i tam tworzą ISIS" - relacjonowała Sasnal.

W jej ocenie celem Państwa Islamskiego jest obecnie ekspansja globalna. "Chcą zająć najpierw święte miejsca dla islamu, mówią o Jerozolimie, o ogarnięciu całego Bliskiego Wschodu. Ale także w deklaracji tuż po powołaniu kalifatu zapowiadają +opanujemy wasz Rzym+, czyli dotrzemy aż do Europy. Także mają globalne cele, ale oczywiście ograniczone możliwości, które ograniczają się właśnie do prób zorganizowania jakiegoś spektakularnego zamachu terrorystycznego" - zauważyła ekspertka.

Według niej fakt, że taki zamach, jak w Paryżu, im się teraz udał to "bardzo źle" i nie tylko dlatego, że pochłonął tak wiele ofiar. "Napędza to bowiem także koło nienawiści. Rośnie nieufność wobec muzułmanów i nakręca się spirala takiej wewnętrznej europejskiej wojny. O co im też chodzi. Bo trzeba pamiętać, że według ich ideologii to islam został zaatakowany. Więc jeżeli rzeczywiście muzułmanie gdzieś teraz będą atakowani to będzie to przyciągać kolejne osoby do ISIS, bo ich ideologia zacznie się jakby urzeczywistniać. Więc to takie zamknięte koło" - zaakcentowała Sasnal.

Jej zdaniem Francja jest obecnie szczególnym celem ISIS z kilku powodów. "Po pierwsze zaangażowała się w taką walkę symboli. Np. oficjalnie w ub.r. urzędnicy państwowi dostali nakaz nazywania Państwa Islamskiego skrótem arabskim daesz. Nawiązuje on do arabskiego słowa oznaczającego zgniecenie kogoś pod butem, zdeptanie. To jest takie obelżywe nazwanie tej organizacji. Ponadto Francja wdaje się w walkę wręcz tzn. uczestniczy w koalicji walczącej z ISIS i od września także dokonuje nalotów na ich pozycje w Syrii. Jest też zaangażowana w walkę z islamistami w Afryce Północnej. Poza tym jest siłą postkolonialną, co też jest powodem nienawiści części ludności tamtych obszarów wobec Francuzów" - wyjaśniła ekspertka.

Podkreśliła też, że obecnie ponad 500 Francuzów działa u boku ISIS. "Mają w kraju znajomych, mówią w języku francuskim, odbywa się w nim też rekrutacja online. Więc te powody językowych i osobistych powiązań mają znaczenie. Według danych ok. 1,9 tys. Francuzów jest jakoś w to zaangażowanych - albo w walkę w Syrii, albo w popieranie ISIS i działanie na ich rzecz we Francji. Jest to więc pokaźna grupa osób, taki potencjalny inkubator terroryzmu" - stwierdziła.

Rozważając możliwe scenariusze na przyszłość za ważne uznała wzmocnienie antyterrorystycznych i antyradykalizacyjnych zdolności państwa francuskiego. "Bo to niezbyt optymistyczne, że taki skoordynowany atak się udał, że służby go przeoczyły. Na gruncie międzynarodowym to będzie pewnie większe zaangażowanie w walkę z ISIS" - mówiła ekspertka.

"Ale tu trzeba być ostrożnym, bo jak się Europa albo Zachód zaangażuje w walkę wręcz, nie daj Boże lądową, to ISIS powie +widzicie, atakują islam, przyjeżdżajcie do nas, by bronić naszej religii+. A taka retoryka pada w niektórych środowiskach na podatny grunt, więc trzeba jej unikać. Z ISIS trzeba walczyć wojskowo, ale lądowo mogą to robić tylko inni muzułmanie sunnici - Turcy, Kurdowie, państwa Zatoki Perskiej. To są podmioty, które trzeba zachęcić do zniszczenia ISIS" - podsumowała Sasnal. (PAP)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama