O sprawie pisaliśmy dwa tygodnie temu. Opublikowany został wówczas przejmujący apel syna skazanego, który mówił mediom, że jego ojciec "ma 74 lata, trzykrotnie pokonał raka, a jego żona umiera w domu w Wielkiej Brytanii". Andree pracował od wielu lat jako inżynier przy wydobyciu ropy naftowej. Wpadł na jednym z lotnisk, gdy strażnicy znaleźli w jego bagażu domowo wytwarzaną whisky.
W sprawę uratowania emeryta włączyli się najwyżsi rangą politycy. O zwolnienie go miał zabiegać sam David Cameron, a minister spraw zagranicznych Philip Hammond zdecydował się wybrać z oficjalną podróżą do Arabii Saudyjskiej, żeby wynegocjować warunki złagodzenia kary. Niewykluczone, że strona arabska potraktowała to jako pretekst do ustępstw na innych polach. Nie tak dawno temu ichniejszy szef MSZ ostrzegał przed coraz gorszymi stosunkami obu krajów i "brakiem wzajemnego szacunku".
Z wypuszczenia 74-latka cieszą się organizacje zajmujące się prawami człowieka. Ale równocześnie przypominają, że kraj ten ma jeszcze wiele do naprawy.
"To oczywiście bardzo pozytywna wiadomość. Najbliższa rodzina pana Andree musi odczuwać wielką ulgę, a Hammond zasługuje na gratulacje. Powinniśmy jednak pamiętać, że wiele innych ofiar saudyjskiego reżimu nadal przebywa w więzieniach" mówi Kate Higham z organizacji Reprieve.
Arabia Saudyjska jest powszechnie krytykowana przez zachodnie media za całkowite lekceważenie praw człowieka. Jest to kraj w którym wykonuje się najwięcej wyroków śmierci, również na dzieciach. Bardzo często kara jest wymierzana za przestępstwa natury obyczajowej, takich jak zdrady małżeńskie, homoseksualizm, czy spożywanie alkoholu.
Napisz komentarz
Komentarze