Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Komisarz UE: „Moja władza nie pochodzi od ludzi”

Unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmström stwierdziła w rozmowie z dziennikarką „The Independent”, że jej mandat nie pochodzi od europejskich wyborców („European people”). Urzędniczka uważa tak, mimo że członkowie Komisji Europejskiej wybierani są przez Radę Europejską i zatwierdzani przez Parlament Europejski – instytucje, w których zasiadają przedstawiciele europejskich demokracji.

John Hilary umówiła się na wywiad z Cecilią Malmström w celu wyjaśnienia zamieszania wokół TTIP – budzącej kontrowersje umowy handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. TTIP to traktat, który ma otworzyć rynek krajów UE dla firm z USA – i odwrotnie. Jednym z głównych argumentów podnoszonych w dyskusjach na ten temat jest zagrożenie, jakie amerykańskie koncerny stanowią dla rozdrobnionej gospodarki Europejskiej i drobnych producentów z krajów UE oraz niekorzystne z punktu widzenia małych i średnich przedsiębiorstw regulacje narzucane Brukseli przez stronę amerykańską.

Krytycy TTIP zwracają również uwagę na to, że traktat pogorszy pozycję pracowników na rynku pracy, zmniejszy prawa konsumenta, wpłynie negatywnie na standardy ochrony przyrody oraz pogorszy jakość żywności. W internecie rozsyłane są listy protestacyjne przeciwko TTIP, a w zeszłym tygodniu w Berlinie przeciwko podpisaniu traktatu demonstrowało 250 tys. ludzi.

Wobec tak ogromnego sprzeciwu zastanawiające jest stanowisko władz UE, przekonujących do pożytków płynących z wdrożenia umowy handlowej, a także brak ich merytorycznej reakcji na głosy oburzenia ze strony obywateli krajów Unii. Niepokojący jest także tajny charakter negocjacji, do których dostępu nie mają nawet politycy krajów członkowskich UE. Te właśnie kwestie chciała wyjaśnić Hilary – i osiągnęła całkiem niezły efekt, uzyskując od unijnej komisarz zaskakującą deklarację.

Tekst w „The Independent” zatytułowany jest następująco: „Nie sądziłam, że TTIP może okazać się jeszcze straszniejszy – dopóki nie porozmawiałam z unijną urzędniczką, która zarządza tym przedsięwzięciem”. I faktycznie, osobom wierzącym w wartości demokratyczne, wypowiedź Malmström może wydać się zaiste straszna. Jak podkreśla dziennikarka, wystarczyło osiem słów, by ujawnić wszystko to, co sprawia, że traktat TTIP jest zły i musi zostać obalony. W oryginale brzmią one: „I do not take my mandate from the European people”. Urzędniczka Unii Europejskiej stwierdza po prostu, że jej władza nie pochodzi od ludzi zamieszkujących Europę. W oczywisty sposób nasuwa się więc pytanie: skąd Malmström czerpie swoją władzę nad mieszkańcami Europy?

Hilary, powołując się m.in. na raport organizacji War on Want, twierdzi, że komisarz otrzymuje polecenia od lobbystów działających na usługach wielkich korporacji, którzy „panoszą się” w Brukseli. W dodatku – pisze dziennikarka – Komisja Europejska specjalnie nie ukrywa faktu, że organizacje lobbingowe w rodzaju BusinessEurope czy European Services Forum mają przemożny wpływ na decyzje podejmowane przez Brukselę. Wniosek nasuwa się sam: TTIP nie ma nic wspólnego z interesem obywateli Unii Europejskiej i służy jedynie interesom korporacji.

Hilary kończy swój tekst, przypominając o zbliżającym się referendum dotyczącym pozostania Wielkiej Brytanii w UE – i stawia pytanie, czy mieszkańcy Wysp chcą, by ich rząd podlegał nieprzejrzystym działaniom urzędników, którzy zamiast reprezentować obywateli Europy, reprezentują interesy wielkich podmiotów gospodarczych.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama