Koniec skryty za pijarową nowomową. Pierwotnie program „Smart Borders” miał dotyczyć osób przybywających do Unii Europejskiej i opierać się na dwóch filarach: skanach biometrycznych oraz kontroli wjazdów/wyjazdów. Zaproponowano go w 2013 roku, ale wtedy został zarzucony ze względu na bardzo wysokie koszty wdrożenia oraz realizacji. Teraz kryzys syryjski podaje się jako powód zmiany priorytetów unijnych zarządców i powrót do pomysłu.
Program może wrócić w zmienionej formie, ponieważ Francuzi zaproponowali, by rozszerzyć go także na obywateli krajów unijnych. Co oznacza tyle, że każdy Europejczyk chcący jechać za granicę, będzie musiał poddać się skanowaniu biometrycznemu. Uzasadnienie to, oczywiście, zapobieganie terroryzmowi. Media podają, że paryska delegacja powołuje się m.in. na zamach na Charlie Hebdo oraz nasilenie przemocy motywowanej religijnie w tym kraju.
Francuzi w ostatnim czasie w ogóle wyraźnie zwiększają uprawnienia własnych służb oraz umożliwiają im prowadzenie inwigilacji, którą porównuje się z tym, co w USA robi National Security Agency. Z tego powodu mają problemy z godzeniem nowych regulacji z prawem europejskim. To może być barierą także dla wprowadzenia proponowanej przez nich wersji „Smart Borders”. Europejski Trybunał Sprawiedliwości dotąd nie zgadzał się na taki sposób zbierania danych od osób, które nie są podejrzane o popełnienie jakiegokolwiek przestępstwa.
Napisz komentarz
Komentarze