"To jest bardzo poważny problem i jedno z zadań rządu. Rząd powinien podjąć wysiłek, żeby bronić opinii Polski na świecie, nieporównywalnie bardziej efektywnie, niż jest to robione w tej chwili. To nie jest niemożliwe. Należałoby podjąć decyzje o zmianie funkcjonowania pewnych instytucji. Głównie MSZ. W jakiejś części też KPRM" - podkreślił Kaczyński.
Na pytanie, czy rząd prowadzi rozmowy w sprawie proponowanej przez niego reformy UE, zaznaczył, że według jego wiedzy, która nie musi być pełna, "takie prace w tej chwili się nie toczą". "Ale toczą się rozmowy na innym poziomie. Poprosiłem ważnego polskiego prawnika, by przygotował nowe traktaty" - powiedział lider PiS.
"Po tym wstępnym szoku, jaki wywołał Brexit, dziś istnieje coraz szersza świadomość, że zmiany są konieczne. Czy ta opcja zwycięży, nie wiem, ale musimy tu występować ofensywnie" - podkreślił. "Tzn. mieć swój projekt i wykorzystując różne możliwości – bo polityka to różne piętra – występować z nim, jeździć po Europie, agitować, pytać o kontrpropozycje" - dodał.
Na pytanie, czy to zadanie dla prezydenta, premier, szefa MSZ, a może dla niego samego, Kaczyński odparł: "To my musimy wyjść z inicjatywą. To zadanie dla wszystkich, ale ja się oczywiście od obowiązków nie będę uchylać, tym bardziej, że ja to zainicjowałem".
Dopytywany, czy nie deprecjonuje premier Beaty Szydło, proponując reformę UE, lider PiS zauważył, że gdy obejmowała ona urząd, wiedziała, jaka jest sytuacja, "kto jest szefem partii i jej współtwórcą". "Było jasne, że pozostaję w polityce i będę w niej czynny. Nikt nikogo nie deprecjonuje, wszystko jest w porządku" - zapewnił. "Proszę mnie nie zachęcać do podnoszenia ręki na panią premier. Nie będę podnosił" - mówił, pytany czy chciałby być premierem.
Na pytanie, czy nie chciałby wymienić szefowej rządu, Kaczyński zaznaczył, że "nie jest dyktatorem". "Od czasu powstania Porozumienia Centrum sporo zainwestowano we mnie jako raroga. Dlatego wmawia się dziś ludziom, że to ja jestem tym najgorszym, że to ja wszystkim rządzę. To jest wygodne dla opozycji, dlatego to robi" - podkreślił.
Przyznał, że jest przywódcą obozu rządzącego. "I gdybym uznał, że w rządzie dzieje się źle, pewnie bym dążył do zmiany premiera. Trochę się kolumna rozciągnęła i trzeba tabory podciągnąć – rozmawiałem o tym w ubiegłym tygodniu z panią premier i ministrem finansów, będę miał rozmowę z ministrem (zdrowia) Konstantym Radziwiłłem, widziałem się z wicepremierem Mateuszem Morawieckim w sprawie tego, kto sprawuje kierownictwo gospodarcze, ale rząd daje sobie radę. I nie stwarzajmy problemów, których w tej chwili nie ma" - mówił.
Dopytywany, jak powinna wyglądać według niego UE, powiedział m.in.: "Chodzi o to, by proces podejmowania decyzji był bardziej konsensualny i by jasno były sprecyzowane kompetencje. Muszą być zablokowane wszystkie mechanizmy, które umożliwiają wszelkie uzurpacje, takie jak ta procedura, której ofiarą stała się Polska" - zaznaczył. Jak podkreślił lider PiS, ta procedura nie ma "żadnej podstawy traktatowej".
"Jasno powinny być sprecyzowane kompetencje wyłączne UE, kompetencje mieszane i kompetencje państw narodowych, bo teraz, choć są teoretycznie opisane, to jednak wciąż coraz więcej kompetencji uzurpuje sobie Bruksela. Wymiar sprawiedliwości czy bezpieczeństwo powinny być całkowicie wyłączone z UE, bo to kwestia suwerenności" - wyliczał prezes PiS.
Według niego, niektóre przepisy trzeba też sformułować negatywnie: "zabronić pewnych działań, zapisać, by niektóre decyzje, jeśli instytucje przekroczą kompetencje, były nieważne z mocy prawa". "Trzeba też wprowadzić mechanizmy, które będą blokować nadregulację, by uniemożliwić rozszerzanie kompetencji UE bez zmiany traktatów. To jest pomysł na reintegrację UE. My chcemy, by Wielka Brytania nie wychodziła z UE, wierzę, że tak się stanie" - podkreślił.
Kaczyński przyznał, że rokowania nad nowym traktatem zajmą najpewniej dłuższy czas. "Pytanie, czy pisać nowy, czy reformować dotychczasowy. Ale w moim przekonaniu kryzys Unii jest tak poważny, że potrzebne jest nowe otwarcie" - oświadczył. Według Kaczyńskiego "będzie to bardzo trudna praca". "Ale moim zdaniem warto" - zaznaczył.
"Nie ma co budować superpaństwa europejskiego. Nie ma podstaw do demokracji w skali europejskiej. Nie ma podstaw do ogólnoeuropejskiej waluty, przy tak dużych różnicach w rozwoju gospodarek. Ale sama Unia Europejska jest bardzo potrzebna" - dodał lider PiS.
Przyznał, że jest zwolennikiem prezydenta UE. "Ale zdaję sobie sprawę, że to jest koncepcja znacznie przekraczająca to, co dziś jest możliwe. To byłby pomysł zbudowania dość luźnej konfederacji, ale dysponującej wielką siłą, bo historia pokazała w ostatnich latach, że liczy się twarda siła. Nie lekceważę miękkiej siły, Niemcy są militarnie słabe, ale są potęgą gospodarczą. Ale Rosja, Bliski Wschód pokazują, że trzeba mieć twardą siłę. Taki pomysł sformułowaliśmy ponad dziesięć lat temu. Cel taktyczny był wówczas taki, by pokazać, że jesteśmy proeuropejscy – i to się udało. Dziś aktualne są mniej ambitne zamierzenia" - mówił.
Kaczyński pytany, czy widzi w szefie Rady Europejskiej Donaldzie Tusku partnera do dyskusji o reformie UE, odparł: "W sprawie Tuska nie będę się wypowiadał z oczywistych względów. Smoleńsk to dla mnie sprawa w najwyższym stopniu osobista". Na pytanie, czy Rada Europejska byłaby tym ciałem, które miałoby dyskutować na temat reformy UE, ocenił, że "trzeba, by powołać do tego inne ciało".
"Na pewno na podstawie decyzji Rady Europejskiej – ale inne. Członkowie RE zajmują się na co dzień własnymi państwami. Potrzebna jest więc grupa upełnomocnionych specjalistów, a ostateczne decyzje muszą należeć do Rady. Tak to powinno wyglądać, ale oczywiście nie wiemy, czy to w ogóle ruszy i kiedy" - dodał.
Lider PiS ocenił też jako sukces Polski szczyt NATO w Warszawie. "Dzięki umieszczeniu w Polsce rakiet w Redzikowie ważna bariera została przełamana, zasada, że jesteśmy członkiem drugiej kategorii NATO. Myśmy próbowali to przełamać. Jednak Donald Tusk się gwałtownie wycofał z chęci budowy tarczy. Nie daję gwarancji, żeby to się nie załamało ze względu na reset" - podkreślił.
Na uwagę, że ostatecznie to rząd PO podpisał umowę z USA w sprawie tarczy antyrakietowej Kaczyński powiedział: "Tak, ale przecież po ataku na Ukrainę nie mogli inaczej. Ale Tusk popełnił ten wielki błąd w polityce międzynarodowej. Wszystko było nastawione na cel, jakim miało być wysokie stanowisko w UE dla Tuska. Dlatego nie chciał uchodzić za antyrosyjskiego. Musiał też być bardzo pokorny wobec Niemiec, bo inna postawa nie była przyjmowana. Tusk poświęcił interesy państwa swojej indywidualnej karierze. Bo Polska nie ma z tego nic".
Dopytywany, że mimo wszystko PiS zapowiedział, iż poprze go na drugą kadencję szefa RE, Kaczyński podkreślił: "Generalnie podtrzymujemy zasadę solidarności narodowej, mimo jej brutalnego łamania przez większość opozycji. Ale sprawa Tuska jest skomplikowana i może być wielkim problemem dla Europy. Nie będę rozwijać tego tematu".(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze