Opóźnienia wynoszą obecnie ponad cztery godziny, informują przedstawiciele P&O Ferries. „Apelujemy do pasażerów o cierpliwość, czas oczekiwania na wjazd na prom może znacząco się wydłużyć. Prosimy zabrać ze sobą kanapki i napoje”, czytamy w oświadczeniu przewoźnika.
Jeden z turystów, który utknął w korku przed Dover tak relacjonował sytuację na Twitterze: „Jedziemy 50 metrów na godzinę, w tym tempie miną jakieś 34 godziny, zanim dotrę do portu!”
„Zero ruchu, siedzimy i czekamy aby dostać się jakoś do portu”, napisała inna osoba.
„Przyczyną takiego stanu rzeczy jest kontrola graniczna po francuskiej stronie, która z powodu braku odpowiedniej liczby personelu wydłuża się”, wyjaśnia z kolei dyrektor generalny portu w Dover Doug Bannister.
„Jesteśmy zawiedzeni tym co się dzieje w porcie od rana, pomimo iż zgłaszaliśmy konieczność przygotowania się na ten dzień już kilka miesięcy temu”, dodał.
Po interwencji brytyjskich władz, Francuzi otworzyli trzy dodatkowe punkty kontroli, mimo to rozładowanie powstałego zatoru potrwa cały dzień.
Dodatkowo w piątek ruch na wielu drogach w kraju może być mocno utrudniony a wszystko to z powody kolejnej fali protestów przeciwko drożyźnie na stacjach paliw.
Protesty będą prowadzone między innymi w Londynie, Liverpoolu, Manchesterze, Birmingham i Cardiff, to oznacza możliwość wystąpienia korków na M4, M5, M3, M32 i A38. Demonstranci zamierzają spowolnić ruch na głównych trasach Anglii i Walii poruszając się po niż z niewielką prędkością.
Napisz komentarz
Komentarze