Do zdarzenia doszło przy New Cross Road w południowym Londynie o 11 w czwartkowe przedpołudnie.
Gdy kobieta z dzieckiem na ręku zobaczyła, że sytuacja jest poważna wszczęła alarm. Wtedy jej ciocia, nie zastanawiając się długo, chwyciła kawiarniane krzesło i z całej siły zdzieliła nim odwróconego tyłem napastnika.
- Bez dwóch zdań uratowały temu chłopakowi życie - stwierdziła kobieta widząca całe zajście zza szyby autobusu. - Jeden z atakujących miał ogromny nóż. Największy, jaki w życiu widziałam. Poprosiłam kierowcę, żeby się zatrzymał i również zaczęłam wzywać pomoc.
Otumaniony napastnik, który był o krok od zadania śmiertelnego ciosu, uciekł z miejsca zdarzenia. Do przyjazdu policji nie pozostał również drugi napastnik, jak i ofiara zajścia.
- Zobaczyłyśmy tylko, że szykuje się krwawa jatka i postanowiłyśmy działać. Nie chciałabym, żeby ktoś skończył w szpitalu, albo kostnicy. Jako matka nie myślałam o niczym innym, tylko żeby do tego nie doszło - mówi kobieta, która zadała cios.
W dniu zajścia w Londynie odbyło się spotkanie rodzin ofiar nożowników, nauczycieli i działaczy społecznych, które miało na celu wypracowanie nowej polityki policji względem tego rodzaju przestępstw. W spotkaniu uczestniczył również burmistrz Sadiq Khan.
O skali przestępstw z użyciem noża pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Tak niebezpiecznie na ulicach Londynu nie było od 5 lat.
Napisz komentarz
Komentarze