Southern, największy przewoźnik w południowo-wschodniej Anglii, którego pociągi obsługują m.in. lotniska w Brighton i port lotniczy Gatwick, podczas strajku będzie realizował około 60 proc. połączeń. Na niektórych trasach pociągi nie będą kursowały w ogóle.
Brytyjscy pasażerowie mają już za sobą miesiąc utrudnionej komunikacji, ponieważ ze względu na niedobory personelu Southern w lipcu odwołał 341 pociągów, co stanowiło 15 proc. wszystkich połączeń kolejowych.
Konflikt narósł wokół cięć personalnych między właścicielem Southern, największym brytyjskim przewoźnikiem Govia Thameslink Railway (GTR), a Krajowym Związkiem Robotników Kolejowych, Morskich i Transportu (RMT). GTR chce, aby w nowych pociągach wykorzystujących monitoring wizyjny otwieraniem i zamykaniem drzwi wagonów zajmowali się sami maszyniści. Do tej pory należało to do obowiązków konduktorów.
Według RMT Southern chce zwiększyć liczbę pociągów obsługiwanych tylko przez maszynistę, co w opinii związku zmniejszy bezpieczeństwo pasażerów, o które do tej pory dbali konduktorzy. GTR tłumaczy, że brak wymogu jednoczesnej obecności maszynistów i konduktorów zmniejszy liczbę odwołanych połączeń kolejowych.
"Nie możemy czekać biernie, gdy stawką są miejsca pracy i bezpieczeństwo w pociągach, które są poważnie przepełnione" - powiedział sekretarz generalny RMT Mick Cash.
Podczas rozmów negocjacyjnych w zeszłym tygodniu RMT zaproponował odwołanie strajku, jeśli GTR obieca zapewnienie obecności na pokładach pociągów drugiej osoby z personelu. GTR odpowiedział, że w czasie utrudnień może się zdarzyć, że pociągi będą kursowały tylko z maszynistą. RMT odmówiło dalszych negocjacji. (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze