Kobieta i mężczyzna, oboje w wieku około 80 lat, przyjechali na Wyspy z Warszawy – chcieli odwiedzić mieszkającą w Watford córkę. O znajdującym się w Farringdon klubie „Fabric” dowiedzieli się jeszcze przed wyjazdem, z polskiej gazety. Bilety na cotygodniową imprezę „WetYourSelf” kupili przez internet.
Jak mówi DJ Jacob Hansen, który od ponad dekady prowadzi imprezy w „Fabric”, kiedy para staruszków pojawiła się w klubie, był przekonany, że po prostu się zgubili. „Kiedy zobaczyłem ją schodzącą o kulach po schodach, pomyślałem, że zabłądzili i dostali się do środka przez przypadek. Nie znali angielskiego. Zapytałem o nich bramkarzy, ale okazało się, że starsi państwo dotarli właśnie tam, gdzie chcieli – mieli bilety na naszą imprezę! Zbiegłem na dół, przywitałem ich serdecznie i zaproponowałem im drinka” – relacjonuje muzyk.
„Oboje napili się tequili, a starsza pani przybiła mi piątkę. Zacząłem szukać tłumacza, bo byłem szalenie ciekawy ich historii” – dodaje.
Kiedy Hansen znalazł osobę mówiącą po polsku, dowiedział się, że Polacy odwiedzają tu córkę, która osiedliła się w Watford, a w wolnym czasie postanowili pobawić się i potańczyć, jak zwykli to robić w weekendy w Warszawie. Znaleźli wzmiankę o ciekawej imprezie w polskiej prasie i dokonali wszystkich niezbędnych rezerwacji przez internet.
„Byli uroczy. Między nimi było czuć całkowite, fantastyczne porozumienie. Żartowali i przekomarzali się tak sympatycznie, że żałowałem, że nie znam polskiego i nie mogę do nich dołączyć” – wspomina londyńczyk.
Polacy poinformowali DJ-a, że bardzo skrupulatnie zaplanowali swój wypad. „Oznajmili, że chcą wrócić do domu metrem o 6.00 rano. Powiedziałem im wtedy, że mogą pić za darmo i że osobiście zamówię im taksówkę, kiedy będą chcieli wyjść z imprezy. A potem zabrałem ich na balkon dla VIP-ów i przyniosłem herbatę, o którą najuprzejmiej poprosili” – relacjonuje Hansen.
„Kiedy zostawiłem ich na dłuższy moment i po tym czasie wróciłem na górę, odkryłem, że oboje zniknęli. Spojrzałem wtedy na dół i oniemiałem. Dołączyli do młodych i bawili się w najlepsze w rytmie techno! Starszy pan nawet tańczył z paroma dziewczynami, oczywiście posyłając uśmiechy żonie” – opowiada.
Oczarowani imprezą Polacy opuścili klub po 5.00 nad ranem. „Spotkanie z nimi było najlepszą rzeczą w mojej dziesięcioletniej karierze” – komentuje DJ Hansen.
Napisz komentarz
Komentarze