Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Kierowca londyńskiego autobusu uratował życie 16-letniemu pasażerowi

Bohaterski kierowca autobusu uratował życie nastolatka, który doznał wstrząsu anafilaktycznego. Mężczyzna nie zatrzymując się na przystankach zawiózł chłopca wprost do domu, by ten jak najszybciej mógł przyjąć zastrzyk z adrenaliny.

„Dobry człowiek powinien pomagać zawsze, kiedy tylko może to zrobić” – tłumaczy swoją postawę James Rossi, 37-letni kierowca autobusu z Watford, ojciec dwójki dzieci. Mężczyzna trafił na nagłówki brytyjskich gazet po tym, jak jego szybka reakcja uratowała życie 16-letniemu pasażerowi. Chłopiec, który wsiadł do pojazdu linii 268 jadącego z Hampstead w kierunku Golders Green doznał silnej reakcji alergicznej po zjedzeniu batonika zbożowego i zaczął się dusić.

„Od razu zwróciłem na niego uwagę. Już kiedy wsiadał do środka, jego twarz była różowa i spuchnięta. Nie zastanawiałem się nad tym, dlaczego tak jest – to w końcu Londyn, a ludzie są różni” – opowiada kierowca. „W pewnym momencie usłyszałem jak w radio odezwał się operator ruchu i zapytał, czy mogę zostać dłużej na jednym z przystanków. Miałem poczekać  5 minut, by autobus dostosował się do rozkładu. Włączyłem wtedy głośnik i oznajmiłem pasażerom, że tak właśnie zrobimy” – kontynuuje.

„Po niecałych 30 sekundach podszedł do mnie chłopiec ze spuchniętą twarzą. Był już dosłownie czerwony i miał załzawione oczy. Wyjaśnił, że jest alergikiem i dusi się, bo zjadł coś, na co jest uczulony. Powiedział, że musi jak najszybciej dotrzeć do domu, żeby zrobić sobie zastrzyk z adrenaliny” – mówi Rossi.

„Włączyłem ponownie głośnik i poinformowałem pasażerów, że natychmiast odjeżdżamy i nie będziemy zatrzymywać się aż do Golders Green. Dodałem, że jeśli ktoś będzie chciał wysiąść, wystarczy, że naciśnie dzwonek. Zrobiła to jedna osoba. Reszta jechała w milczeniu. Dotarliśmy do domu chłopca w 5 minut” – kończy swoją opowieść.

Jak wyjaśnia, podjęcie takiej decyzji było dla niego oczywiste. „To była sytuacja alarmowa. Jeśli nikt na tym nie ucierpi, odpowiedzialność za ludzkie życie zawsze powinna brać górę” – stwierdza skromnie.

Wyjawia jednocześnie, że nie wracał myślami do tamtego dnia aż do momentu, kiedy zapytał go o to jeden z przełożonych. Okazało się, że skontaktowała się z nim matka alergika, która za wszelką cenę chciała odnaleźć życzliwego kierowcę. „Powiedziała mi, że uratowałem życie jej dziecka” – mówi Rossi.

Postawa 37-latka zachwyciła szefostwo Transport for London. „Dokonał szybkiej analizy sytuacji i podjął zdecydowane działania. To odwołanie do najlepszych tradycji londyńskich kierowców” – komentują.

Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy Rossi pomógł przypadkowemu pasażerowi – życie zawdzięcza mu także niedoszły samobójca.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama