Żebracy pochodzą najczęściej z krajów Europy Wschodniej. Oferują podróżnym paczki chusteczek higienicznych w zamian za dobrowolne datki. Działają głównie poza godzinami komunikacyjnego szczytu. Krążą po peronach i wsiadają do tych wagonów, gdzie jest najwięcej wolnych miejsc siedzących – a następnie rozstawiają na nich pakunki wraz z karteczkami mówiącymi o ich „dramatycznym” położeniu życiowym i prośbą o wsparcie finansowe.
„Potrzebuję pieniędzy dla mojej rodziny. Mam dwójkę dzieci, jestem bezrobotna. Możesz pomóc mi, kupując te chusteczki. Dziękuję i niech Cię Bóg błogosławi” – głosi jedna z przykładowych „notek” od żebraków.
Pracownicy metra ostrzegają jednak, że osoby poszukujące wsparcia finansowego to bardzo często naciągacze, którzy mogą mieć silne powiązania z grupami przestępczymi. „Na stacje są dowożeni w grupach, tuż po godzinach szczytu. Ich praca dobiega końca, gdy w metrze znów robi się tłoczno. Odbiera ich kierowca, który jednocześnie zbiera ich dzienny urobek” – czytamy.
Skala zjawiska jest tak duża, że na niektórych stacjach podaje się już oficjalne komunikaty z ostrzeżeniem przed naciągaczami.
„Eskalację procederu zauważyliśmy w styczniu i lutym. Nie ma wątpliwości, że mamy tu do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą” – mówi Jenny Gilmer z British Transport Police. „To bardzo ważne, by pasażerowie zgłaszali nam incydenty związane z osobami żebrzącymi w metrze. Pomoże nam to zyskać szerszy obraz sytuacji i zrozumieć sposób ich funkcjonowania. W tej sprawie można zawsze napisać do nas na Twitterze lub wysłać sms na numer 61016” – dodaje.
Zaznacza jednocześnie, że błędem byłoby zakładać, że wszyscy żebracy napotykani w metrze mają powiązania z kręgami przestępczymi. „Nikogo nie aresztujemy z miejsca. Chcemy zadać kilka pytań i w razie konieczności udzielić informacji o tym, gdzie naprawdę potrzebujący mogą szukać pomocy” – wyjaśnia.
Napisz komentarz
Komentarze