Blisko 90 tys. funtów wydaje się sporą sumą, ale to nic w porównaniu z wydatkami na wynajem w dzielnicach położonych bliżej centrum. Mieszkańcy Hammersmith, Islington czy Camden na ten sam cel musieli wyłożyć ponad 100 tys. funtów. Wynajmujący mieszkania w Kensington, Chelsea i Westminster – nawet 175 tys. funtów.
Z zestawienia wynika, że osoby poszukujące oszczędności powinny rozważyć przeprowadzkę do Bexley, gdzie opłata za czynsz w okresie pięciu ostatnich lat wyniosła łącznie średnio ok. 52 tys. funtów. Niskimi wydatkami na mieszkanie cieszyli się także londyńczycy z Havering (ok. 53 tys. funtów), Barking i Dagenham (ok. 54 tys. funtów), Sutton (ok. 60 tys. funtów) oraz Croydon (ok. 60 tys. funtów).
W skali kraju, średni koszt wynajmu mieszkania z dwiema sypialniami na okres pięciu lat wynosi ok. 41 tys. funtów. Jak zauważa „Evening Standard”, to zaledwie 2 tys. funtów mniej niż wyniósłby 20-procentowy depozyt wymagany od osób planujących zakup pierwszej nieruchomości o wartości ok. 220 tys. funtów.
„Jeśli czynsz za pięć lat mieszkania w wynajętym lokalu wynosi w tym kraju tyle samo, co depozyt na własny dom, trudno się dziwić, że najemcy mają poczucie krzywdy. Wydają ogromne pieniądze na coś, czego nigdy nie będą mogli nazwać własnym” – mówi Campbell Robb, szef organizacji Shelter. „Drastyczny niedobór nieruchomości sprawia, że londyńczycy tkwią latami w rodzinnych domach by zaoszczędzić pieniądze lub wydają fortunę na wynajem, nie mając nadziei na to, że kiedykolwiek uda im się odłożyć większą kwotę na zakup własnego domu” – dodaje.
Zdaniem eksperta, ten mało optymistyczny obraz można zmienić. „Tak wcale nie musi być. Wystarczy, że nowy burmistrz Londynu autentycznie zaangażuje się w zapewnienie mieszkańcom stolicy domów, na których kupno będzie ich stać” – mówi Robb.
Napisz komentarz
Komentarze