Tragiczne wydarzenia rozegrały się w nocy, w samym sercu stolicy – tuż przed Pałacem Kensington, będącym siedzibą księcia Williama i księżnej Kate. „Podejrzanie zachowującego się mężczyznę” w wieku ok. 40 lat jako pierwsi zauważyli pałacowi strażnicy. Gdy tylko spostrzegli, że przybysz podpalił swoje ubranie, natychmiast pospieszyli z pomocą.
„Strażnicy próbowali zwalczyć płomienie przy pomocy gaśnicy i udzielić mu pierwszej pomocy. Wezwali na miejsce ratowników i straż pożarną, ale kiedy Ci dotarli do Kensington, mężczyzna już nie żył” – informuje „Independent”.
Rzeczniczka Scotland Yard wyjaśnia, że pomimo szokujących okoliczności, śmierć mężczyzny nie jest traktowana jako podejrzana. „Nie przypuszczamy, by tragicznie zmarły mógł być powiązany z działalnością terrorystyczną lub by jego desperackie działania miały być formą protestu” – tłumaczy.
Brytyjskie media informują jednocześnie, że samobójca mógł być poszukiwanym przez policję pacjentem jednego ze szpitali w centrum Londynu. Cierpiący na problemy psychiczne mężczyzna zniknął z placówki tej samej nocy, na kilka godzin przed incydentem w Kensington.
„Funkcjonariusze zrobili co w ich mocy, by odnaleźć tego człowieka. Byli w jego domu, a także pod dwoma innymi adresami wskazanymi przez jego szpitalnych opiekunów. Nigdzie go nie zastali” – głosi oświadczenie Scotland Yard.
W czasie, gdy doszło do incydentu księcia Williama i księżnej Kate nie było w Pałacu. „Obecnie przebywają w swojej posiadłości w Norfolk” – przekazał rzecznik rodziny królewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze