Autorzy programu "Tricks of the Restaurant Trade" przeprowadzili mały eksperyment polegający na wysyłaniu do tych samych restauracji czterech modelek, a następnie mężczyzny, który z powodu choroby ma zdeformowaną twarz.
Kelnerzy, którzy odprowadzali gości do stolików bardzo chętnie sadzali modelki na miejsca najbardziej reprezentacyjne i widoczne z ulicy. Gdy jednak w tym samym miejscu pojawił się oszpecony mężczyzna, obsługa tłumaczyła, że nie ma wolnych miejsc z przodu i prowadziła "mniej reprezentacyjnego" gościa do stolików w głębi lokalu.
- To bardzo smutne. Następnym razem, gdy będziesz przesadzony na miejsce w głębi jakiegoś lokalu, możesz się już domyśleć dlaczego - uważa Adam Pearson, który cierpi na nerwiakowłókniakowatość.
Takiej polityki bronią sami właściciele restauracji, tłumacząc, że każda z nich posiada tzw. "złoty stolik", przy którym sadza się osoby najładniejsze, aby przyciągnąć kolejnych klientów.
- Każdy z nas lubi utożsamiać się z fajnymi i dobrze wyglądającymi ludźmi. Sam pewnie też chciałbyś zjeść posiłek w miejscu, gdzie są fajni ludzie - broni się Neil Gill, restaurator z Finsbury Park.
Napisz komentarz
Komentarze