Protestujący wznosili okrzyki po polsku i po angielsku, rozdawali przechodniom ulotki i plakaty tłumaczące działania KOD. Mieli ze sobą portrety m.in. pierwszego niekomunistycznego premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego, Jacka Kuronia i prof. Władysława Bartoszewskiego. "To oni reprezentują wartości, których chcemy w Polsce" - krzyczeli.
"Chcieliśmy pokazać, że mamy inne stanowisko od obecnego rządu. Wielu z nas przyjechało tutaj dzięki wejściu Polski do UE i opozycja wobec integracji europejskiej, zabieranie flag Unii z konferencji prasowych premier Szydło są dla nas zwyczajnie niezrozumiałe" - tłumaczył PAP Janusz Kaliszczak, jeden z organizatorów protestu, który w Londynie mieszka od czterech lat. "Obecny rząd został bez wątpienia wybrany demokratycznie, ale to nie daje mu prawa do przekraczania zasad państwa prawa" - podkreślił.
"Chcemy być łącznikiem między londyńską Polonią a ludźmi w kraju, którzy także wyrażają swoją opozycję wobec bieżącej sytuacji w Polsce" - tłumaczyła PAP działaczka społeczna Dagmara Chmielewska, która była kandydatką partii Nowoczesna w ostatnich wyborach parlamentarnych. "Nie rozumiem zarzutów, że +pierzemy brudy+ poza granicami kraju - po prostu jesteśmy częścią tej samej wspólnoty i chcemy być aktywni w sprawach, które dotyczą nas wszystkich" - dodała.
Protest ochraniała londyńska policja, która odgradzała uczestników pikiety od kilkunastoosobowej grupy przeciwników.
"Jestem z pokolenia złamanych marzeń, które z Polski musiało uciekać przed stanem wojennym. Dzisiaj w Polsce nie dzieje się nic, co usprawiedliwiałoby takie demonstracje. Mają pełne prawo nie zgadzać się z wynikiem wyborów, ale to nie powód, żeby wychodzić na ulice" - mówiła Jolanta, jedna z przeciwniczek KOD.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze