Do zdarzenia doszło w lipcu 2013 roku. Podczas transportu z sali sądowej do celi w Belmarsh Prison w południowo-wschodnim Londynie, Michael Adebolajo zaatakował funkcjonariuszy. Ci obezwładnili go, wybijając przy tym dwa przednie zęby. Pięciu policjantów zostało zawieszonych na sześć tygodni. Po zakończeniu śledztwa okazało się, że nie naruszyli procedur i zostali przywróceni do pracy.
Zdaniem mordercy brytyjskiego żołnierza niesłusznie. Dzisiaj ponownie przypomniał o sobie opinii publicznej domagając się odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu.
"Ostatnią osobą na świecie, która powinna żądać odszkodowania za cokolwiek jest właśnie Michael Adebolajo" - powiedział dziennikowi The Sun konserwatywny poseł Philip Davies.
To nie pierwszy raz, kiedy morderca brytyjskiego żołnierza bulwersuje opinię publiczną. W zeszłym roku skarżył się na przeniesienie go do innego więzienia. Władze zrobiły to, żeby nie odsiadywał wyroku z innymi muzułmanami i nie doprowadził do ich radykalizacji.
W maju 2013 roku Michael Adebolajo wraz z Michaelem Adebowale zaatakowali Lee Rigby'ego nieopodal wojskowych baraków. Mężczyźni najpierw potrącili żołnierza samochodem, a następnie wywlekli go na środek drogi i zabili przy pomocy rzeźniczego tasaka, wykrzykując przy tym "Allahu Akbar". Nie uciekali z miejsca zbrodni, tłumacząc przechodniom, że działali w akcie zemsty za działania brytyjskiej armii na Bliskim Wschodzie. Czekali na policję w nadziei, że zginą podczas akcji, ale zostali obezwładnieni i odstawieni do aresztu.
Adebolajo został ostatecznie skazany na dożywocie za dokonanie morderstwa, a jego wspólnik za współudział i potrącenie żołnierza został skazany na minimum 45 lat pozbawienia wolności.
Obaj mężczyźni byli katolikami urodzonymi w Wielkiej Brytanii. Ich rodzice przyjechali na Wyspy z Nigerii. Po osiągnięciu pełnoletności przeszli na islam i stawali się coraz bardziej radykalni. O planach zamordowania żołnierza na ulicy chwalili się wcześniej na Facebooku, ale służby specjalne przegapiły te wiadomości.
Napisz komentarz
Komentarze