Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Londyńczycy boją się wychodzić z domu po zamachach w Paryżu

Obawy przed atakami terrorystycznymi w Londynie po zamachach w Paryżu sprawiły, że mieszkańcy stolicy w listopadzie ograniczyli życie towarzyskie „na mieście”. Mniej Brytyjczyków wychodziło do pubów i mniej stołowało się w barach i restauracjach.

Londyńskie piwiarnie i lokale gastronomiczne odnotowały w listopadzie spadek sprzedaży o 1,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu zeszłego roku – poinformowała agencja CGA Peach, zajmująca się monitoringiem sprzedaży w branży gastronomicznej.

To pozornie niewiele, ale jeśli porównać te dane z wskaźnikami z lat poprzednich, okaże się, że sytuacja wygląda mniej optymistycznie. W październiku br. przychody pubów i restauracji wzrosły o 3,5 proc. w stosunku do października zeszłego roku, a w listopadzie 2014 r. wzrost w stosunku do tego samego miesiąca roku 2013 wyniósł 3,4 proc.

W tym kontekście realny spadek obrotów londyńskich pubów i restauracji mógł wynieść nawet 5 proc. Jeśli uwzględnić fakt, że do zamachów w Paryżu doszło 13 listopada, czyli niemal w połowie miesiąca, i dopiero wtedy londyńczycy postanowili ograniczyć „wychodzenie na miasto”, oznacza to, że wpływ wydarzeń z Francji zarówno na życie mieszkańców stolicy UK jak i wyniki finansowe branży gastronomicznej był jeszcze większy.

- Niepokój Brytyjczyków jest zrozumiały. Wydaje się, ze zamachy w Paryżu wpłynęły zarówno na ograniczenie życia towarzyskiego londyńczyków, którzy już nie spędzają tak dużo czasu na mieście po pracy, jak i na zmniejszenie ruchu turystycznego – mówi Pater Martin, wiceprezes CGA Peach.

Na obawach przed „powtórką z Paryża” w Londynie najbardziej ucierpiały finansowo sieci restauracji, które w listopadzie odnotowały spadek sprzedaży o 2,6 proc. w stosunku do tego samego miesiąca w zeszłym roku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama