Londyński sąd już kilka dni temu ogłosił, że Tomasz Kocik jest winny zamordowania swojej partnerki Marty Lingman.
38-latek zamordował kobietę, ponieważ był zazdrosny, a po wszystkim spakował ciało ofiary do walizki i wrzucił ją do kanału Grand Union.
Skład sędziowski, który orzekał w tej sprawie przyznał, że wina Kocika nie budzi żadnych wątpliwości. Polak został nagrany na kamerze CCTV 1. maja, kiedy niósł walizkę w stronę kanału i kiedy po pół godzinie wracał do domu z przemoczonymi spodniami. Ciało 23-latki znaleziono 10 dni później.
Sekcja zwłok stwierdziła, że Marta Lingman zmarła z powodu hipotermi po poważnych obrażeniach. Nie stwierdzono znamion utonięcia, ale patolog nie wykluczył, że gdy była "wsadzana" do walizki, mogła jeszcze żyć.
Kocik, który mieszkał w północno zachodnim Londynie nie przyznał się do zabójstwa. Jego zdaniem partnerka zmarła w wyniku zażycia narkotyków i wyczerpującego seksu. Zeznał, że para brała amfetaminę przez kilka dni, a pewnego dnia, gdy wrócił z pracy 23-latka, już nie żyła.
Zaniepokojona rodzina zamordowanej Polki prosiła Kocika o zgłoszenie zaginięcia córki na policji, ale ten tłumaczył, że zapewne wyjechała do innego miejsca i nie chciał jej przeszkadzać. Zgłosił zaginięcie jej, dopiero kiedy znaleziono ciało i sprawą zajęły się media.
Sąd stwierdził, że skazany był "chorobliwie zazdrosny i kontrolujący".
Podczas wysłuchania wyroku zabójca nie pokazał żadnych emocji.
Wyrok ogłoszono dziś. Kocika skazano na dożywocie z możliwością starania się o zwolenienie po odsiedzeniu 18 lat i sześciu miesięcy.
Napisz komentarz
Komentarze