Radni Kensingtom i Chelsea z przerażeniem odkryli, że aż co czwarte mieszkanie w dzielnicy jest stale niezamieszkane. Jest to pochodna boomu inwestycyjnego, który skłonił multimilionerów z całego świata do kupowania mieszkań w prestiżowej dzielnicy Londynu. To tylko lokata kapitału, która może stać pusta przez cały rok, a i tak zarabia na siebie. Bo jej cena nieustannie rośnie.
Agenci nieruchomości podkreślają, że mieszkania w Knightsbridge kupują tylko i wyłącznie osoby, które traktują je jako drugi, trzeci, czwarty, albo piąty dom. "Jest to najbardziej popularne wśród biznesmenów z Bliskiego Wschodu, którzy chcieliby sobie skrócić drogę do Harrodsa. Ale oni są tu niecały miesiąc w roku" uważa Rachel Thompson z The Buying Solution
Władze miasta są świadome, że może to doprowadzić do stopniowego wymierania dzielnicy i właśnie dyskutują nad możliwymi rozwiązaniami, które mogłyby zmienić ten trend. Najbardziej prawdopodobne jest, że zostanie wprowadzony nowy podatek, który dodatkowo obciąży puste mieszkania.
Planowana jest również uchwała, która zmusiłaby deweloperów do sprzedaży mieszkań, w których przebywanie przez dany czas byłoby obowiązkowe. Wydaje się jednak, że nowe prawo za bardzo godziłoby w wolności osobiste i byłoby trudne do obrony przed sądem. Pomimo tego, że spekulowanie nieruchomościami w Londynie fatalnie odbija się na całym rynku mieszkaniowym, trudno byłoby uchwalić przepis, według którego prawo narzucałoby konieczność przebywania w danym miejscu.
Napisz komentarz
Komentarze