Właściciele Agent Marketing z Liverpoolu zdecydowali, że pracownicy będą przychodzili do biura na godzinę 9, a wychodzili o 16. W ciągu dnia mają zapewnioną godzinną przerwę obiadową.
- To było dla nas dziwne. Jest środek zimy, kiedy zwykle wychodzimy z pracy, gdy jest ciemno. A krótsza praca oznacza, że jeszcze możemy "złapać" promienie słońca - mówi dyrektor kreatywny Ben Spencer.
Wprowadzone na początku grudnia zmiany, co oczywiste, ucieszyły pracowników. Ale okazało się również, że bardzo pozytywnie wpłynęły na wyniki finansowe firmy. Pracownicy mają więcej czasu na życie rodzinne i cieszenie się z wykonywanej pracy. Mogą też lepiej i skuteczniej zaplanować swój dzień, tak, żeby ze wszystkimi aktywnościami zmieścić się w zaplanowanych 6 godzinach.
Zmienił się również sam tryb pracy. Poranne cotygodniowe zebrania, na których planowało się najbliższe działania nie trwały krócej niż godzinę. Od wprowadzenia nowych zasad spotkanie takie trwa 8 minut i wszystko co trzeba jest na nim poruszone.
Przełożeni nie mogą się również nadziwić jak pełni zapału do pracy są ludzie, którzy mogą pracować krócej i korzystać z życia. Przychodzą do biura wyspani i z nowymi siłami, a energia nie opuszcza ich przez cały dzień.
Na wprowadzone zmiany narzeka z kolei dział programistów. - Niekiedy nie potrafimy wyrobić się z pracą przez 8 godzin, więc skrócenie dnia pracy powoduje, że przygotowanie niektórych rzeczy jest dla nas bardzo trudne - mówi szef działu developerów.
Agent Marketing chciał, żeby okres testowy trwał do końca stycznia, ale wyniki są na tyle dobre, że najrpowdopodobniej krótszy dzień pracy zostanie wprowadzony na stałe.
Nie wiadomo kiedy w ślady agencji pójdą przedstawiciele innych branż. Należy jednak pamiętać, że łatwiej jest skrócić czas pracy osobom, które mają zadania wymagające kreatywności, niż w miejscach gdzie ścięcie pracy o dwie godziny musiałoby spowodować wzrost zatrudnienia o jedną czwartą.
Napisz komentarz
Komentarze