W brytyjskiej stolicy realna wartość wynagrodzeń etatowców spadła aż o 23,2 proc. To o niemal 20 proc. więcej niż w przypadku Irlandii Północnej, gdzie wynagrodzenia straciły na wartości o 4,9 proc. Wysokie spadki realnej wartości wynagrodzeń odnotowano również w następujących regionach: South East (16 proc.), East Midlands (15,7 proc.), Yorkshire (14,9 proc.). Stosunkowo dobrze wypada Szkocja z wynikiem 6,7 i North East z wynikiem 5 proc.
Dramatycznie wręcz wyglądają natomiast wskaźniki dla niektórych dzielnic Londynu, znacznie odbiegające od średniej dla całego miasta. Realna wartość zarobków w Hammersmith i Fulham spadła aż o 52,6 proc. według wyliczeń GMB. W przypadku Islington spadek wyniósł 35,1 proc., w przypadku Camden – 29,3 proc., Southwark – 28,3 proc, a w przypadku Ealing – 26,6 proc.
Statystyki te mogą wydawać się paradoksalne, zważywszy na nominalny wzrost wynagrodzeń. Według oficjalnych danych, średnia roczna płaca brutto wzrosła z 31 494 funtów w kwietniu 2008 r. do 33 689 funtów w kwietniu 2015 r., czyli o 7 proc. Szkopuł w tym, że zarobki nie nadążają za wzrostem cen.
– Inflacja skumulowana od 2008 r. wyniosła 20,6 proc. W ciągu tego okresu płace wzrosły o 7 proc. W efekcie przeciętnemu etatowcowi pozostaje w kieszeni o 13,6 proc. mniej pieniędzy niż siedem lat temu - tłumaczy Paul Kenny, sekretarz generalny GMB.
Napisz komentarz
Komentarze