Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

11-latek otworzył sklep ze słodyczami. Jego roczne obroty przekraczają 65 tys. funtów

To prawdopodobnie najmłodszy przedsiębiorca w Wielkiej Brytanii. Jedenastoletni Henry Patterson zarabia tysiąc funtów tygodniowo, sprzedając słodycze we własnym sklepie. Wcześniej handlował... nawozem.

O Henrym Pattersonie, mimo jego młodego wieku, można powiedzieć, że to biznesmen kuty na cztery nogi. Swoje pierwsze kroki w handlu stawiał, mając siedem lat. Zaczął wówczas sprzedawać worki z nawozem. Towar kosztował okrągłego funta. Niebawem Patterson dostosował swoją działalność do wymagań XXI w. i do zarabiania zaczął używać internetu. W serwisie eBay stworzył e-sklep sprzedający rozmaitości, które sam zakupił w charity shopach – popularnych w UK sklepach prowadzonych przez organizacje charytatywne.

Kolejnym krokiem było stworzenie „prawdziwego”, stacjonarnego biznesu – tym razem zajmującego się sprzedażą słodyczy. Henry dokonał tego w dziesiątym roku życia. Dziś zarabia tysiąc funtów tygodniowo, a jego roczne obroty wynoszą 65 tys. funtów. Ostatnie przedsięwzięcie Henry’ego nazywa się Not Before Tea i jest już określane jako „lifestyle’owa marka dla dzieci”. W zeszłym roku podczas gali Great British Entrepreneur Awards młodzian został wyróżniony jako „rokujący przedsiębiorca”.

Pochodzący z Lidlington (miejscowość w angielskim dystrykcie Central Bedfordshire) biznesmen jest daleki od spoczęcia na laurach. Henry zainwestował własne zarobki oraz 17 tys. funtów pochodzących z grantu na wydanie książeczki dla dzieci i produkcję gadżetów z postaciami promującymi jego markę. W internetowym sklepie NotBeforeTea.co.uk można kupić torby, plecaki, piórniki, zestawy prezentowe i kartki życzeniowe. Henry stworzył też własny kanał na YouTube.com o nazwie „Not Before Tea-V”.  

Wszystko wskazuje na to, ze Pattersona czeka wielka przyszłość w biznesie. Tym bardziej że chłopak zdaje się mieć trzeźwe podejście do pieniędzy. – Koledzy bardzo emocjonują się moimi przedsięwzięciami, ale staram się nie rozmawiać z nimi o finansach, ani o tym, ile zarabiam – mówi właściciel sklepu. Zaskakująco przytomnie ocenia również rynkowy potencjał swojej marki oraz źródło jej sukcesu. – Myślę, że na rynku brakowało tradycyjnej marki, przypominającej Beatrix Potter. Dlatego klienci zakochali się w Not Before Tea. Myślę również, że dzieciom bardzo podoba się fakt, iż mają do czynienia z przedsięwzięciem stworzonym przez inne dziecko – twierdzi Henry.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama