Pomimo, że na walkę przed sądem zdecydowało się jedynie 2 procent zatrudnionych w tym czasie, szanse na wygraną są spore. "Moi klienci uważają, że Morrisons nie dołożył starań, żeby ustrzec się przed upublicznieniem danych dziesiątek tysięcy pracowników. Naraził ich w ten sposób na poważne ryzyko kradzieży tożsamości i straty finansowe" uważa Nick McAleenan, prawnik zajmujący się ochroną danych osobowych.
Informacje o pracownikach wyciekły w 2013 roku. Zabezpieczenia obszedł jeden z audytorów firmy. Po kilkumiesięcznym śledztwie udało się znaleźć winnego, który został skazany na 8 lat pozbawienia wolności.
Rzecznik sieci sklepów nie uważa jednak, żeby wyciek danych spowodował jakiekolwiek straty u pracowników. "Nie zgadzamy się z wnioskiem i nie uważam, że powinniśmy ponosić odpowiedzialność za przestępstwo dokonane przez kogoś innego. Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnej informacji o czyichkolwiek stratach związanych z przeciekiem" czytamy w oświadczeniu.
Morrisons to kolejna firma, o której jest głośno w ostatnim czasie w związku z brakiem odpowiednich zabezpieczeń danych. Pod koniec zeszłego tygodnia doszło do gigantycznego wycieku informacji na temat klientów sieci komórkowej TalkTalk.
Napisz komentarz
Komentarze