Małe firmy zaopatrujące gospodarstwa domowe w prąd i gaz posiadają obecnie 13,4 proc. rynku. To o ponad 10 proc. więcej niż jeszcze dwa lata temu, gdy ich udziały wynosiły jedynie 2,6 proc. Mniejsi dystrybutorzy zawdzięczają swój sukces lepszej ofercie w porównaniu warunkami, jakie oferują giganci rynku, zwani zbiorczo „wielką szóstką”. Koncerny EDF Energy, RWE npower, Scottish Power, SSE, Centrica's British Gas i E.ON zdominowały brytyjski rynek energii w efekcie jego liberalizacji na przełomie wieków, ale poziom świadczonych przez nich usług konsekwentnie się obniżał. Klienci byli coraz bardziej niezadowoleni ze słabej obsługi klienta i wysokich rachunków za energię. Sytuację tę wykorzystali mniejsi gracze.
Niezależni dostawcy energii, tacy jak First Utility czy Ovo Energy, pozyskali łącznie 860 tys. płatników rachunków za energię elektryczną i gaz (tzw. dual fuel, czyli „podwójne paliwo”) w ciągu minionego roku. W tym samym czasie „wielka szóstka” straciła 660 tys. abonentów. Do strat poniesionych przez koncerny przyczyniło się m.in. orzeczenie Competition and Markets Authority, brytyjskiego odpowiednika polskiego UOKiK-u, z którego wynika, że giganci rynku zawyżali ceny rachunków łącznie o ok. 1,2 miliarda funtów rocznie.
– W końcu klienci korzystający ze standardowej taryfy zdali sobie sprawę z tego, że są okradani i zaczęli szukać innych opcji dostępnych na rynku. W ten sposób trafili do takich firm, jak nasza, które oferują lepszą obsługę i świetne ceny – mówi Ed Kamm, dyrektor ds. obsługi klienta w spółce First Utility, która w ciągu minionego roku zwiększyła swoją bazę klientów o 275 tys. odbiorców.
Były minister ds. energetyki, Ed Davey, stwierdził, że przed końcem dekady udział małych firm w rynku dostaw energii do gospodarstw domowych może wzrosnąć do 30 proc. Dziś „wielka szóstka” trzyma w garści 86,6 proc. rynku dual fuel.
Napisz komentarz
Komentarze