Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Dał 1,5 tys. dolarów napiwku kelnerce-samotnej matce. Chciał jej pomóc, „bo sam stracił rodzinę”

Takie historie zdarzają się nie tylko w bajkach. Mężczyzna dał 1,5 tys. dolarów napiwku kelnerce-samotnej matce, która dodatkowo okazała się bezdomną. Zapłacił też rachunek za siedem rodzin, które akurat zamówiły posiłek w restauracji. Co nim powodowało? Chęć zrobienia dobrego uczynku. I fakt, że sam stracił rodzinę.

Do zdarzenia doszło dwa lata temu w amerykańskim stanie Utah, w okresie świąt Bożego Narodzenia. Tyle tylko że do tej pory tożsamość mężczyzny była nieznana. Dopiero po tym, gdy pracownica restauracji Denny's opublikowała niedawno na Facebooku wspomnienie dotyczące tej sytuacji, darczyńca zdecydował się ujawnić i udzielić wypowiedzi mediom.

Wpis zamieszczony na fan page'u Love What Matters głosi: „Dziś spotkałam anioła. Przyszedłeś do Denny's i poprosiłeś, by obsłużyła się kelnerka, która jest samotną matką. Pomyślałam, że to dziwne, ale posadziłam cię przy stoliku obsługiwanym przez Crystal. Siedziałeś tam przez dwie godziny, po prostu obserwując ludzi. W tym czasie pojawiło się siedem rodzin, które zamówiły posiłki, ale to ty za nie zapłaciłeś – ponad tysiąc dolarów za osoby, których nawet nie znasz. Zapytałam: „Czemu to robisz?” A ty odpowiedziałeś po prostu: „Rodzina jest wszystkim. Ja straciłem swoją.” (…) Crystal, która cię obsługiwała, żyła w przytułku z synem. Twój rachunek wyniósł 21,34 $, ale zostawiłeś jej napiwek 1,5 tys. $. Dzięki tobie Crystal już w następnym tygodniu mogła znaleźć własny dach nad głową. Mówiła mi, że poprzedniej nocy modliła się o cud, a Bóg przysłał jej ciebie.”

Mężczyzną o złotym sersu okazał się Briggs VanNess, który po dwóch latach zdecydował się ujawnić swoją tożsamość. Skontaktowali się z nim m.in. dziennikarze serwisu DailyMail.co.uk, którym opowiedział swoją historię i zdradził, co zmotywowało go do dobrego uczynku. - Nigdy  nie wychodzę z domu z intencją, żeby komuś pomóc, bo wówczas czułbym, że taka życzliwość jest sztuczna. Tego dnia w restauracji po prostu poczułem energię płynącą od tej kobiety – opowiada. Przyznaje jednak, że zawsze w podobnej sytuacji prosi, by obsłużyła go samotna matka, bo woli zostawić napiwek kobiecie w potrzebie niż takiej, która „co noc imprezuje”.

VanNess zwierzył się dziennikarzom, że miał trudną młodość. Wychowywał się w rodzinie wielodzietnej, a jego matka zmarła na nowotwór. Musiał sobie radzić na różne sposoby, często wchodząc w konflikt z prawem. Życie na krawędzi sprawiło, że stracił rodzinę i teraz próbuje odkupić swoje złe uczynki, czyniąc dobro.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama