36-letnia Diana zmarła w nocy z 30 na 31 sierpnia 1997 roku w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym w Paryżu, gdzie przebywała wraz ze swoim 41-letnim przyjacielem i partnerem Dodim Al-Fajedem. Do wypadku doszło w tunelu Alma na zachodzie miasta, gdzie prowadzony przez znajdującego się pod wpływem alkoholu kierowcę Henri Paula samochód z Dianą uderzył w słup, uciekając przed goniącymi go paparazzi.
Od 1981 do 1996 roku Diana była małżonką brytyjskiego następcy tronu księcia Karola. Rozpad ich związku na przestrzeni lat - związany m.in. z romansem Karola z Camillą Bowles - budził ogromne zainteresowanie Brytyjczyków, a ich separacja w 1992 roku była elementem "annus horribilis" ("straszliwego roku") rodziny królewskiej. Śmierć Diany w 1997 roku wywołała narodową żałobę z milionami kwiatów i zniczy pod bramami Pałacu Kensington, w którym mieszkała; w jej pogrzebie wzięło udział kilka milionów osób.
Księżna została zapamiętana przede wszystkim jako "księżniczka ludzkich serc"; była bardzo mocno zaangażowana w pracę charytatywną i wspieranie organizacji pozarządowych, m.in. zajmujących się osobami chorymi na AIDS i HIV oraz bezdomnymi, prowadziła także kampanię w sprawie rozbrojeniu min lądowych. W kontraście do sztywnej hierarchii zachowywanej przez rodzinę królewską, Dianę wyróżniała bezpośredniość w kontaktach zarówno z Brytyjczykami, jak i w osobistych, oraz otwartość.
Podczas zorganizowanego w środę spotkania synów księżnej z przedstawicielami organizacji, którym ich matka patronowała, książę Harry powiedział, że wraz z jej śmiercią "wszyscy kogoś straciliśmy". Jak relacjonowały media, prosił również zaproszonych gości, aby opowiedzieli mu o jej działaniach na rzecz wybranych organizacji, m.in. Centrepoint (zajmuje się bezdomnością wśród młodzieży), Great Ormond Street Hospital (szpital dziecięcy), National AIDS Trust i Angielskiego Baletu Narodowego, pytając m.in. "czy działania mamy coś zmieniły w świecie".
Czwartkowe wydania brytyjskich gazet również oddają hołd Dianie, publikując zdjęcia sprzed Pałacu Kensington, gdzie w środę książę William i księżna Kate, a także książę Harry spotkali się z ludźmi składającymi kwiaty, tak jak po jej śmierci w 1997 roku, przed budynkiem. Tabloid "The Sun" zapewnił na okładce: "Ona nadal jest księżniczką ludzi".
W komentarzu redakcyjnym redakcja napisała, że "nikt, kto żył 20 lat temu, nie zapomni tego momentu, w którym usłyszał, że Lady Di nie żyje - i narodowej żałoby, która po tym zapanowała".
"Była niezwykle popularna, głównie dlatego, że była normalną osobą z wadami - jak my wszyscy - rzuconą przez los w niezwykłe życie. Zmodernizowała rodzinę królewską i poprawiła jej wizerunek; zniszczyła światowe tabu dotyczące chorób i seksualności" - ocenił "Sun", dodając, że "świat w 2017 roku nie byłby taki sam, gdyby ona nie była taką osobą, jaką była".
Z kolei dziennik "The Times" zaznaczył, że "nie jest przesadą mówienie, że śmierć Diany wstrząsnęła fundamentami monarchii".
"Dzisiejsza rocznica przypomina o emocjonalnym wstrząsie, ale wydaje się, że dwie osoby, które były nim dotknięte najbardziej (William i Harry - PAP) są teraz przystosowane do roli dorosłych, czują się komfortowo we własnej skórze i z pewnością siebie podejmują nowe role w życiu publicznym. Ich matka byłaby z nich dumna" - podkreślono.
W minionych tygodniach brytyjskie telewizje wyemitowały również szereg filmów dokumentalnych o życiu i śmierci księżnej Diany, m.in. poprzez wspomnienia jej synów. Książę Harry, który jest zaangażowany w pracę organizacji charytatywnych zajmujących się zdrowiem psychicznym mężczyzn, przyznał, że przez lata zmagał się z depresją związaną z tragicznym odejściem matki.
Najbardziej kontrowersyjna produkcja zawierała jej własne nagrania dotyczące problemów w małżeństwie z Karolem i trudnych relacji z Pałacem Buckingham, siedzibą królowej Elżbiety II.
Na czwartek zaplanowano prywatne obchody rocznicy z udziałem najbliższej rodziny.
Napisz komentarz
Komentarze