Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Zamieszki podczas protestu studentów w Londynie

W Londynie doszło w środę do starć między uczestnikami protestu przeciw planowanej przez rząd podwyżce opłat za studia a policją.

W demonstracji uczestniczyło - według telewizji ITV - około 40 tys. studentów i wykładowców uniwersyteckich z całej Anglii.

W siedzibie partii konserwatywnej, w bliskiej odległości od parlamentu, zamaskowani osobnicy wybili szyby i wtargnęli do środka. Przypuszcza się, że zamierzali wejść na dach i kontynuować protest. Policja usunęła ich z recepcji budynku. Na placu przed wejściem palono transparenty.

Tłum przed budynkiem Millbank Tower reporter BBC nazwał "agresywnym, nie zdradzającym zamiaru opuszczenia miejsca". Co najmniej jedna policjantka została ranna. Kilka osób zatrzymano.
Według BBC w budynku rozdzwoniły się alarmy przeciwpożarowe i pracowników ewakuowano. Niektórym zezwolono na pójście do domu i kontynuowanie tam pracy. W budynku została odcięta baronessa Sayeeda Warsi, przewodnicząca partii konserwatywnej i minister bez teki w rządzie Davida Camerona.

Część demonstrantów udała się pod siedzibę partii liberalno-demokratycznej, ale policja zamknęła ulicę. Zdemolowano samochód.

Naoczni świadkowie zauważają, że większość uczestników studenckiego protestu była hałaśliwa i zadziorna, ale sam protest, do czasu incydentu przed siedzibą partii konserwatywnej, miał pokojowy charakter.

Nie ma pewności, czy zajścia przed Millbank Tower wywołali studenci, czy też anarchistyczne grupy, które się do nich dołączyły. Niektórzy przyszli pod budynek partii uzbrojeni w kije baseballowe i krykietowe.
Rząd zapowiedział, że od 2012 r. roczne czesne na uniwersytetach w Anglii wzrośnie z 3290 funtów do 6 tys., a w niektórych przypadkach nawet do 9 tys. funtów.

Studenci demonstrowali niezadowolenie zwłaszcza wobec partii liberalno-demokratycznej, koalicyjnego partnera konserwatystów, która w kampanii wyborczej sprzeciwiała się podwyżce czesnego, a będąc w rządzie poparła ją.

Lider liberałów Nick Clegg, odpierając w Izbie Gmin zarzuty wiceprzewodniczącej Partii Pracy Harriet Harman, powiedział, że podwyżki są postępowe, wymuszone przez katastrofalny stan finansów państwowych, a laburzyści nie mają alternatywnych rozwiązań.

Przewodniczący brytyjskiego związku studentów Aaron Porter ostrzegł liberałów, że stracą głosy młodzieży na całe pokolenie, jeśli będą obstawać przy podwyżce.

W przemówieniu do studentów oświadczył, że rząd nie może uchylać się od finansowania studiów, ponieważ gospodarka potrzebuje specjalistycznych kwalifikacji, a obecne i przyszłe pokolenie młodzieży nie może ponosić kosztów błędnej polityki, której efektem są pustki w państwowej kasie.
Przechodząc w pobliżu parlamentu i Downing Street studenci gwizdali, skandowali i śpiewali naprędce skomponowane protest songi. Jeden z uczestników protestu przyszedł w stroju udekorowanym banknotami, z napisem "Czy wyglądam tak, jakbym składał się z pieniędzy?".

Rządowy plan przewiduje, że studenci, którzy nie zapłacą za studia z góry, lecz zaciągną pożyczkę, zaczn
ją spłacać z chwilą, gdy ich zarobki sięgną 21 tys. funtów rocznie. Studenci kalkulują, że młodzi ludzie będą wchodzić w życie zawodowe ze średnim długiem w wysokości ok. 30 tys. funtów.

Rząd odrzuca zarzut, że zwyżka czesnego jest niesprawiedliwa. Wskazuje, iż rządowy system stypendialny został rekapitalizowany, władze lokalne mają możliwość przyznawania zapomóg studentom, których rodzice zarabiają poniżej 25 tys. funtów rocznie, a uczelnie pobierające najwyższe czesne muszą zwiększyć stypendia dla młodzieży zdolnej, choć biednej.
Uniwersytety, zwłaszcza renomowane, przyjęły podwyżkę czesnego z zadowoleniem, wskazując, iż system wyższej oświaty zglobalizował się i angielskie uczelnie potrzebują dodatkowych środków, by móc konkurować z innymi na świecie.

Dotychczas wiele uczelni rekompensowało sobie stosunkowo niskie czesne studentów brytyjskich i z Unii Europejskiej podwyżką opłat dla studentów spoza UE. Na dłuższą metę takie podejście jest nie do utrzymania, ponieważ uczelnie w Anglii czyni cenowo niekonkurencyjnymi w świecie.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama