Największa firma bukmacherska Paddy Power wycenia szanse zwycięstwa Johnsona (pełne nazwisko Alexander Boris de Pfeffel Johnson) na 1/12. Jest on burmistrzem Londynu od 2008 r.
Jego kontrkandydatem jest laburzysta Ken Livingstone - burmistrz Londynu w latach 2000-08, weteran lewego skrzydła Partii Pracy ostrzegający, że dalsze cztery lata Johnsona na urzędzie burmistrza to "powrót barbarzyństwa".
Plakaty laburzystów pokazują Johnsona, lidera torysów Davida Camerona i konserwatywnego ministra finansów George'a Osborne'a jako obcych przybyszów z innej planety.
Każdy wyborca, w tym Polacy mieszkający w Londynie, jeśli się zarejestrowali mają dwa głosy tzw. pierwszej i drugiej preferencji. Po podliczeniu głosów pierwszej preferencji i wyłonieniu dwóch czołowych kandydatów, rozdziela się między nich głosy drugiej preferencji oddanych na pozostałych kandydatów.
Obok burmistrza Londynu wyborcy wybierają też 25. osobową radę miejską, z czego 14 radnych w okręgach jednomandatowych zwykłą większością, a 11 reprezentujących całą metropolię według ordynacji proporcjonalnej. Dopuszczalne jest głosowanie przez pocztę.
Niedawny sondaż ośrodka YouGov dla dziennika "Evening Standard" daje Johnsonowi 44 proc. poparcia, zaś Livingstone'owi 41 proc. Kandydat liberalnych demokratów Brian Paddick ma 6 proc. poparcia. Po podliczeniu głosów drugiej preferencji rozkład głosów według sondażu YouGov wynosi 52 proc. do 48 proc. na korzyść Johnsona.
Pozostali kandydaci to: Jenny Jones (Partia Zielonych), Lawrence Webb z eurosceptycznej partii UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa), Carlos Cortiglia ze skrajnie prawicowej Brytyjskiej Partii Narodowej (BNP) oraz Siobhan Benita - niezależna.
Johnson świadom, że jego osobiste polityczne poparcie jest wyższe niż poparcie dla torysów, których jest kandydatem unika pokazywania się w towarzystwie premiera i członków jego rządu. Tam, gdzie może np. w wyborczych ulotkach pomija to, że jest kandydatem torysów.
Komplikacją dla Johnsona było ujawnienie w przeddzień wyborów przez "Guardiana", iż międzynarodowa firma telekomunikacyjna Lycamobile oficjalnie wspierająca go, przez ostatnie trzy lata nie uregulowała zobowiązań z tytułu podatku korporacyjnego.
Rewelacje te są kłopotliwe dla Johnsona, ponieważ w trakcie kampanii wyborczej oskarżał Livingstone'a o to, że część swoich zarobków rozliczał przez firmę, by zminimalizować zobowiązania podatkowe.
Na urzędzie burmistrza Johnson wypowiedział wojnę pijaństwu w metrze i w autobusach, wprowadził uliczne wypożyczalnie rowerów miejskich, rozpisał konkurs na nowy model piętrowego autobusu nawiązującego do dawnej tradycji, obniżył tegoroczną stawkę podatku samorządowego (tzw. council tax), intensywnie propagował wykorzystanie nieużytków pod uprawy i był odpowiedzialny za niektóre przygotowania do Olimpiady.
Livingstone prowadził kampanię pod hasłem zmniejszenia opłat za transport miejski. Jego propozycje mają zaoszczędzić użytkownikom transportu ok. 1000 funtów rocznie. Powtarzał też, że "nie wolno lekceważyć Johnsona, ponieważ czerpie siłę z tego, że się go lekceważy".
Obok wyborów burmistrza Londynu, Liverpoolu i Salford, w 10 miastach odbywają się referenda ws. ustanowienia obieralnego urzędu burmistrza (w jednym - Doncaster ws. jego zniesienia) oraz wybory lokalne w Anglii, Walii i Szkocji (łącznie do 181 rad samorządowych). Laburzyści liczą na to, że odzyskają straty z 2008 r., poniesione w okresie rekordowej niepopularności poprzedniego premiera laburzysty Gordona Browna.
Niespodziankę może sprawić eurosceptyczna partia UKIP, której niektóre sondaże dają wyższe poparcie niż liberalnym demokratom, dotychczas trzeciej największej partii politycznej i koalicyjnego partnera torysów.
Sondaż ośrodka YouGov dla tygodnika "Sunday Times" sugeruje, że w lokalnych wyborach samorządowych torysi mogą spaść nawet poniżej progu 30 proc. ogółu oddanych głosów. Notowaniom partii Davida Camerona zaszkodził budżet na rok finansowy 2012-13 ogłoszony z końcem marca, afera podsłuchowa i skandal lobbistyczny.
Napisz komentarz
Komentarze