Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Komunikacja już denerwuje Londyńczyków

Na ulicach Londynu pojawiły się oznaczenia wydzielające pasy ruchu, którymi podczas igrzysk będą poruszały się tylko pojazdy ze specjalną olimpijską przepustką. To właśnie utrudnienia komunikacyjne budzą największe obawy mieszkańców stolicy Wielkiej Brytanii.


Prawie 50 km asfaltu nie będzie dostępne dla zwykłych kierowców w trakcie trwania igrzysk. Chodź do ich rozpoczęcia pozostały jeszcze ponad trzy tygodnie, to widok wymalowanych na jezdni olimpijskich kół już drażni mieszkańców.

Londyńczycy mają świadomość, że nie tylko będą stali w jeszcze większych niż zwykle korkach, ale także zostaną zmuszeni do oglądania 80 tysięcy sportowców, działaczy, sponsorów i dziennikarzy swobodnie poruszających się po ich mieście.

"Moim zdaniem zamykanie ulic jest po prostu nierozsądne, przecież mieszkający w okolicy ludzie muszą się jakoś przemieszczać" - powiedział Steve Dixon, sprzedawca z południowego Londynu.

"To będzie koszmar, zablokowane drogi, niemożliwość dostania się w pożądane miejsce. Ludzie nie lubią siedzieć w taksówce, gdy ta się nie przemieszcza" - podkreślił 45-letni taksówkarz Scott Rawlings, który zapowiedział, że w trakcie igrzysk prawdopodobnie zrobi sobie urlop.

Osoby odpowiedzialne za transport publiczny w Londynie (TfL) są świadome zagrożeń. Jednym z wdrażanych rozwiązań jest sieć samoobsługowych wypożyczali rowerów. W całym mieście zostanie rozlokowanych osiem tysięcy jednośladów, ale według wstępnych raportów tylko pięć procent z nich będzie użytkowana. Promowany jest także transport rzeczny, ale jego największą wadą jest mała pojemność łodzi.

Kolejnym problemem, z którym TfL musi się zmierzyć to żądania kierowców autobusów, którzy z powodu stresu spowodowanego pracą w trakcie igrzysk domagają się specjalnego dodatku w wysokości 500 funtów. W walce o premie na przychylność mieszkańców nie mają jednak co liczyć.

"To nie kierowcy będą zestresowani w trakcie igrzysk, tylko czekający na autobus, chcący dojechać do pracy czy szkoły pasażerowie" - zwrócił uwagę 62-letni artysta Roz Conway.

Organizatorzy rozesłali zapytania do przedsiębiorstw, czy na czas olimpiady zatrudnione przez nie osoby mogłyby świadczyć pracę z domu lub chociaż w elastycznych godzinach. Na rozładowanie popołudniowego szczytu komunikacyjnego proponują natomiast, by zamiast wracać prosto do domu ludzie "wpadali gdzieś na piwo".

W ten sposób powroty rozłożyłyby się w czasie. Na usprawnienie transportu publicznego w Londynie wydano astronomiczną kwotę 6,5 miliarda funtów.

Są też tacy, którzy dzięki londyńskim kłopotom chcą się wzbogacić. Jeden z hoteli w Cotswolds, regionu słynącego z pięknych okoliczności przyrody, zamieścił następujące ogłoszenie: "Obejrzyj igrzyska z cywilizowanego dystansu, z miejsca gdzie korek na drodze mogą spowodować jedynie konie i owce".


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama