W lutym ub.r. Rosjanie byli na trzecim miejscu po Arabach z Bliskiego Wschodu i Chińczykach z Chin (bez Hongkongu, który traktowany jest jako osobna kategoria). Obecnie, choć wciąż są w pierwszej piątce, Rosjanie spadli na czwarte miejsce i znaleźli się za Nigeryjczykami.
GlobalBlue sądzi, że kontynuacja tego trendu może mieć negatywny wpływ na niektóre firmowe sklepy, zwłaszcza luksusowe, i na hotele. Na krótką metę GlobalBlue przewiduje spadek liczby rosyjskich turystów, ale długofalową perspektywę uznaje za dobrą.
Wzrost gospodarki rosyjskiej wyhamował w ub.r. do 1,3 proc. PKB. Prognoza na obecny wynosi 1-1,2 proc. Od początku roku rosyjska waluta straciła na wartości ponad 9 proc.
Jak pisze w najnowszym numerze tygodnik "The Economist", "rosyjskie bogactwo przeniknęło do górnych warstw brytyjskiego społeczeństwa w większym zakresie niż w jakimkolwiek innym kraju zachodnioeuropejskim".
Od III kwartału 2008 r. do końca 2013 roku 433 Rosjan uzyskało w Wielkiej Brytanii trzyletnie wizy dla inwestorów, przyznawane obcokrajowcom spoza UE, którzy zainwestują co najmniej 1 mln funtów w brytyjskie obligacje rządowe.
Agencja obrotu nieruchomościami Savills ocenia, że Rosjanie stanowią 4 proc. nabywców nieruchomości w najlepszych dzielnicach Chelsea i Westminster, płacąc średnio 6,3 mln funtów za dom. Faktycznie jest to o wiele więcej, ponieważ Rosjanie często kupują nieruchomości "na firmę" zarejestrowaną w którymś z rajów podatkowych.
Na londyńskiej giełdzie (LSE) notowanych jest 28 rosyjskich spółek wycenianych przez rynek na 260 mld funtów wobec ledwie dwóch na giełdzie nowojorskiej. Dalszych 15 notowanych jest na debiutanckiej giełdzie dla mniejszych spółek AIM.
Od rosyjskich plutokratów uzależnione są renomowane szkoły prywatne, prawnicy, żyranci zaangażowani w emisję rosyjskich obligacji korporacyjnych, adwokaci rozstrzygający majątkowe spory między oligarchami, konsultanci, bankierzy i spin doktorzy – wylicza "The Economist".
Tymczasem think tank Open Europe wyliczył, że znaczenie Rosjan dla londyńskiego City nie jest aż tak duże, jak się potocznie uważa. Jego analiza wskazuje, że rosyjskie inwestycje w Londynie wynoszą 27 mld funtów, co odpowiada 0,5 proc. ogółu aktywów zainwestowanych w brytyjskiej metropolii.
Wartość eksportu brytyjskiego sektora usług finansowych do Rosji w proporcji do ogółu eksportu wycenia Open Europe na zaledwie 1 proc. w porównaniu z 6 proc. w przypadku Szwajcarii i 28 proc. w przypadku UE.
Open Europe sądzi, że odcięcie rosyjskich, kontrolowanych przez państwo korporacji i banków od brytyjskich linii kredytowych byłoby "skutecznym sposobem wywarcia na Moskwę presji".
Innego zdania jest "The Economist". "Gdyby Wielka Brytania zdecydowała się zająć twarde stanowisko wobec oligarchów będących w dobrych stosunkach z (prezydentem Władimirem) Putinem, to miałaby z tego powodu problemy" – napisał tygodnik.
Napisz komentarz
Komentarze