W zamachach 52 osoby zginęły a setki zostały ranne po eksplozjach bomb w londyńskim metrze i autobusie. Eksperci medyczni przyznają, że cała uwaga skupiona była na poszkodowanych, ale świadkowie zamachów również mogą cierpieć na stres pourazowy. Specjaliści, którzy zajmowali się rannymi w dniu ataków twierdzą, że ciężko było oferować pomoc świadkom zdarzenia, kiedy było bardzo wielu rannych.
Ben Thwaites był w pociągu niedaleko stacji Edgware Road w momencie kiedy wybuchła jedna z bomb. Eksplozja była bardzo blisko, mężczyzna nie został ranny, ale zdarzenie zostało głęboko w jego pamięci. Miesiąc po atakach, podczas podróży do pracy, pociąg zatrzymał się w tym samym miejscu co feralnego dnia. Thwaites szczęśliwie dojechał do pracy, ale przyznał współpracownikom, że wiele go to kosztuje. Nie radził sobie ze stresem jakim wywoływała u niego podróż metrem. Otrzymał pomoc z przychodni rodzinnej ale terapia trwała dość długo.
Władzom udało się skontaktować z 900 osobami, które mogły być dotknięte przez zamachy. 600 z nich zostało przebadanych. Połowa tych osób miała symptomy wymagające terapii.
Public Health England – agencja Ministerstwa Zdrowia w Wielkiej Brytanii – utworzyła specjalną stronę internetową, na której mogą rejestrować się osoby potrzebujące pomocy po tak traumatycznych wydarzeniach. Wszyscy, którzy czują się dotknięci wydarzeniami z 7 lipca 2005 zachęcani są do kontaktowania się z lekarzami rodzinnymi.
Trauma po zamachach
Dziś przypada 10 rocznica ataków terrorystycznych z 7 lipca 2005 roku. Będą wspomniani Ci którzy zginęli bądź zostali ranni, ale również powraca temat tych, którzy byli świadkami zamachów. Jak twierdzą eksperci, ci którzy jedynie z boku patrzyli na to co się dzieje, mogą mieć taką samą traumę jak ci, którzy odnieśli obrażenia fizyczne.
- 07.07.2015 09:46 (aktualizacja 12.08.2023 10:09)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze