Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Nie wystarczy już powiedzieć „Polacy, wracajcie!”

Rozmowa z Konradem Piaseckim, dziennikarzem Radia RMF FM, prowadzącym codzienne rozmowy z politykami w programie Kontrwywiad.


Jest pan dziennikarzem politycznym radia RMF FM, z czym się panu „politycznie” kojarzy Londyn i Wielka Brytania?
„Politycznie” Londyn i Wielka Brytania zawsze mnie interesowały, zwłaszcza z punktu widzenia ostatniego półwiecza. Interesuję się polityką angielską, karierami liderów, jak Churchill, Thatcher i tymi z ostatnich lat, jak Blair. Londyn to dla wspólnoty międzynarodowej jedno z najważniejszych  miejsc na świecie. Pamiętam, kiedy zdarzyło mi się przekraczać próg Downing Street przy okazji wizyt polskich polityków, w tym premiera Marcinkiewicza, poczułem ciarki. Historia tego miejsca ciąży, choć w środku wygląda, hm… dość niepozornie.

A Londyn nie politycznie, prywatnie?
Moja żona spędziła rok niedaleko Londynu w szkole, ja byłem kilkakrotnie prywatnie i zawodowo, i przyznaję, że uwielbiam to miasto. Właśnie Londyn oraz Rzym to moje dwa ulubione miejsca, widać, że to dawne stolice imperiów. Londyn ze swoim konserwatywnym rozmachem, urodą architektury, uporządkowaniem zawsze mnie zachwycał. Gdyby nie klimat londyński, z pewnością bywałbym tam częściej.

Dwa tygodnie po wejściu Polski do Unii, w maju 2004 zwrócił pan uwagę na antenie RMF FM na nowe zjawisko - pełne autokary, bilety wykupowane tygodnie wcześniej; Polacy ruszyli szukać pracy w Unii Europejskiej. W rozmowie z socjolożką Krystyną Iglicką pytał pan, czy to będą dziesiątki, czy setki tysięcy Polaków, jadą na krótko czy na długo? Prognozy nie sprawdziły się, przykładem choćby Wyspy Brytyjskie. Czy był pan zaskoczony rozwojem sytuacji?
Pamiętam tę rozmowę, okazało się, że socjologowie się mylili. Badania się nie sprawdziły. Byłem zdziwiony skalą wyjazdów, choć z drugiej strony Polacy zawsze lubili się sprawdzać za granicą, bardziej niż w kraju.  Gdzieś głęboko w Polakach zakodowane jest, że praca za granicą jest lepsza, ta emigracja przychodzi nam łatwiej niż emigracja wewnątrz kraju. Trudniej sobie wyobrazić wyjazd w poszukiwaniu pracy na przykład z Mazur do Krakowa. Jakoś łatwiej kiedyś i dziś było wyjechać za „wielką wodę”, czy poszukiwać szczęścia w Europie.  Skala tej najświeższej emigracji była zaskakująca, tak bardzo, że emigrację doceniono w ostatnim  spocie wyborczym PO, bo jedną z najważniejszych obietnic była zapowiedź powrotu Polaków do ojczyzny.

Słucha i czyta się pana wywiady, blog również za granicą. Kiedy politycy przypominają sobie o Polakach na obczyźnie, o emigrantach? Kampania prezydencka powoli się zaczyna, czy polityka już przypomina sobie o rodakach na Wyspach Brytyjskich?
To nie jest tak, że temat emigracji w polskiej polityce nie istnieje, choć pewnie emigranci czują to inaczej. Debatuje się na tematy związane z emigracją, ulgami podatkowymi dla reemigrantów, kwestią podwójnego opodatkowania. To potężny, kilkusettysięczny elektorat, z którego przynajmniej  kilkadziesiąt tysięcy pójdzie głosować, nie da się go lekceważyć. Donald Tusk zaczął poprzednią kampanię od Londynu. Z pewnością możemy się spodziewać emigracyjnych akcentów i w tej kampanii.

Był pan kiedyś emigrantem zarobkowym?
Nigdy nie byłem. Kiedy najbardziej opłacało się wyjeżdżać do pracy za granicę, ja się uczyłem, potem bardzo szybko zacząłem pracować i praca dziennikarska mnie pochłonęła.

Jest pan od trzech lat wykładowcą na warszawskiej uczelni Collegium Civitas. Czy studiująca młodzież myśli o emigracji, pracy za granicą?

Jakieś pomysły emigracyjne krążą w rozmowach. Rok temu moja studentka stwierdziła, że wyjeżdża pracować jako nauczycielka kite-surfingu na Wyspach Kanaryjskich. Może, kiedy się rozczarują pracą jako dziennikarze…

Wielokrotnie rozmawiał pan z byłymi premierami, Janem Krzysztofem Bieleckim, potem Kazimierzem Marcinkiewiczem, którzy po zakończeniu karier politycznych trafili na  „emigrację” do biznesu w Londynie. Jak pan ocenia ich drogi?
Oni są wciąż w orbicie polityki, na styku biznesu z polityką. Ich przyszłość nie jest określona i mogą wrócić do polityki. Londyn każdemu z nich dostarczył nowych ścieżek biznesowych i życiowych. Marcinkiewicz skorzystał z nich w głośniejszy i bardziej kontrowersyjny sposób.

Liczył pan kiedyś, ile rozmów z politykami odbył pan przez te 16 lat?
Jakichś wyliczeń próbowałem dokonać, idzie to w tysiące. Jeśli pomnożyć 16 lat przez 200-300 klasycznych wywiadów nadawanych na antenie, to wyjdzie jakieś 3, 4 tysiące.

Rozmówcy, których z pewnością  wspomni pan po latach?
Byli tacy, z którymi było miło, i trudno, i nieprzewidywalnie. Do nich należy Lech Wałęsa, nieprzewidywalny, żywy, czasem brutalny, dochodzący do granic grzeczności. To jeden z tych, na rozmowę z którymi się czeka i nie wiadomo, jak się rozmowa potoczy. Jan Rokita, nadaje rozmowom nieco inny wymiar, nie tylko polityczny, Ludwik Dorn, z tych samych powodów. Są też rozmówcy trudni, mrukliwi, odpowiadający półsłówkami, robiący długie pauzy, co w radiu nie jest najlepszym pomysłem. Antoni Macierewicz, z którym rozmowę przerwałem przed czasem w gwałtownych okolicznościach oskarżania mnie o bycie agentem. Były i splendory, i wpadki, i wszelkie emocje.

Nie jest pan typem dziennikarza-celebryty.

Czasem można docenić w życiu dziennikarza rozpoznawalność, czasami okazuje się być kłopotliwa. Rauty, koktajle, spotkania, bale, nic nie znaczące pogawędki  - nie jest to pasja mojego życia. Jeśli mogę wybierać, wolę spokojnie spędzać czas z żoną, dwójką dzieci, cenię to ponad rauty. Wyżej sobie też cenię spotkania z przyjaciółmi przy winie, trochę sportu.

Jaki będzie ten rok w polskiej polityce, rok kampanii i wyborów prezydenckich, dla dziennikarza-Kontrwywiadowcy?
Rok wyborów to czas, na który sobie ostrzą zęby wszyscy dziennikarze, ja też…. To zawsze rok pełen dramatycznych zwrotów akcji, niespodzianek. Ciężko snuć rozważania, jak się potoczy. Mam swoje typy, ale już zaczynają stawać pod znakami zapytania. Na pewno to będzie rok pełen pracy, emocji.

Na koniec - pospekulujmy, jaką pana zdaniem obietnicę będą najczęściej słyszeć Polacy na emigracji od kandydatów w wyborach prezydenckich?
Tego nie wiem, ale czas na bardziej konkretne obietnice, może dotyczące jakichś pożyczek, kredytów dla reemigantów? Nie wystarczy już powiedzieć „Polacy, wracajcie!”.
Konrad Piasecki – dziennikarz radiowy, telewizyjny, znany z anteny RMF FM, Politycznego  Graffiti w Polsacie, programu Krakowskie Przedmieście 27 w TVP1, reporter Panoramy w TVP2. Obecnie prowadzi codzienną poranną rozmowę z politykami - Kontrwywiad RMF FM i autorski  program publicystyczny „Piaskiem po oczach”.


Konrad Piasecki – dziennikarz radiowy, telewizyjny, znany z anteny RMF FM, Politycznego  Graffiti w Polsacie, programu Krakowskie Przedmieście 27 w TVP1, reporter Panoramy w TVP2. Obecnie prowadzi codzienną poranną rozmowę z politykami - Kontrwywiad RMF FM i autorski  program publicystyczny „Piaskiem po oczach”.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama