Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Nazywa się Bond. James Bond.

Od przeszło 40 lat jest jednym z ulubionych bohaterów dużego ekranu. Nieodłącznie towarzyszą mu wymyślne gadżety, szybkie samochody, drogie zegarki i piękne kobiety. Ponoć to nim chciałby być każdy facet i to właśnie jego chciałaby mieć w łóżku każda kobieta. Ale kim jest i skąd wziął się agent 007?

Ostatniego dnia października w Wielkiej Brytanii odbyła się światowa premiera filmu „Quantum of Solace”, dzięki czemu legendarny agent z licencją na zabijanie po raz 22. zagościł na ekranach kin. O popularności przygód Jamesa Bonda może świadczyć chociażby fakt, że obraz już pierwszego dnia okazał się wielkim przebojem, zarabiając na Wyspach 4,94 miliona funtów (8 mln dolarów).

Poza filmami, Bonda można spotkać także w książkach, grach komputerowych, komiksach i wielu reklamach. Profesor James Chapman – bondowski historyk oraz szef katedry filmu i sztuk wizualnych na Uniwersytecie w Leicester obliczył, że do tej pory z postacią agenta 007 zetknął się co czwarty mieszkaniec globu. Ale choć James Bond jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon popkultury, nie każdy wie, jak przyszedł na świat.

Narodziny nowego bohatera

Postać fikcyjnego szpiega zrodziła się w głowie angielskiego pisarza Iana Fleminga, który sam był związany z brytyjskim wywiadem wojskowym. Stworzył ją w lutym 1952 r., podczas wakacji na swej jamajskiej posiadłości nazywanej Goldeneye. Tak się złożyło, że pisarz, którego wielkim hobby było obserwowanie ptaków, miał wtedy ze sobą książkę „Birds of the West Indie” (Ptaki Indii Zachodnich), autorstwa prawdziwego Jamesa Bonda. Uznając, że nazwisko jest wystarczająco nieromantyczne, angielskie i męskie, pożyczył je i nadał protagoniście swoich książek szpiegowskich. Co więcej, „James Bond” było na tyle krótkie i dźwięczne, że dało się łatwo wymówić w każdym języku.

Pierwsza powieść z udziałem brytyjskiego agenta, „The Hildebrand Rarity”, została opublikowana w 1951 r. w magazynie „Playboy”, jednak dopiero kolejna powieść „Casino Royale”, wydana w 1953 r., zdobyła prawdziwą popularność. Fleming napisał łącznie 12 powieści i 9 opowiadań z Bondem w roli głównej. Po jego śmierci dalsze przygody agenta opisywali Kingsley Amis, John Gardner i Raymond Benson.

Cała prawda o szpiegu Jej Królewskiej Mości

W filmach o Bondzie nie pojawia się zbyt wiele informacji na temat biografii głównego bohatera, można je jednak odnaleźć w książkach Fleminga. Z powieści „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” dowiadujemy się, że rodzicami Bonda byli Szkot Andrew Bond i Szwajcarka Monique Delacroix. Tymczasem z ustaleń Johna Pearson – autora biografii Jamesa Bonda – wynika, że przyszły agent 007 urodził się 11 listopada 1918 r., w rocznicę zakończenia I wojny światowej.

Bond pracuje dla brytyjskiego wywiadu MI6 i posiada licencję na zabijanie. Jest przystojny, inteligentny i wszechstronnie wykształcony. Ma do tego nienaganne maniery, nosi eleganckie garnitury, jeździ drogimi samochodami, a jego ulubionym drinkiem jest wódka z Martini, wstrząśnięta, niemieszana.

Dzięki swojej charakterystyce agent 007 przez długi okres funkcjonował jako wzór brytyjskiego dżentelmena, ale obecnie nie każdy zgodzi się z takim określeniem.

– W zapowiedziach pierwszych odcinków serii Bond jest przedstawiany jako dżentelmen z licencją na zabijanie – mówi prof. James Chapman. – Jednakże już w definiującym jego postać „Doktorze No” strzela do napastnika, któremu wcześniej skończyły się naboje. Gdy ten upada na podłogę, Bond wypala mu prosto w plecy. Bohater-dżentelmen nigdy by się tak nie zachował – dodaje Chapman.

Sam Fleming zastrzegał sobie jednak, że jego bohater nie powinien być traktowany zbyt serio, bo książki o przygodach tajnego agenta nie mają żadnego przesłania dla ludzkości.

– Swoje powieści piszę z myślą o pełnokrwistych heteroseksualistach jako lektury do pociągu, samolotu czy do łóżka – powiedział kiedyś pisarz.

Typowy amant

Bond jest też oczywiście ucieleśnieniem współczesnego playboya, który dzięki zamożności, urodzie i ogólnemu obyciu cieszy się wielkim powodzeniem u kobiet. Bohater uwielbia towarzystwo tych najpiękniejszych i najlepiej... zamężnych. On sam, choć był raz żonaty, pozostaje w stanie wolnym.

Co ciekawe, według wielu źródeł pierwowzorem głównej kobiecej postaci w powieści „Casino Royale” była polska agentka, Krystyna Skarbek, która podczas II wojny światowej pracowała dla agencji brytyjskiego wywiadu SOE (Special Operations Executive).

Podobno mężczyźni padali jej do stóp, a Krystynę otaczała sława uwodzicielki. Ale pomimo swojego uroku, a także zasług dla brytyjskiego wywiadu, miała trudności ze zdobyciem środków utrzymania. Pracowała jako pokojówka w hotelu, telefonistka, sprzedawczyni w londyńskim domu towarowym Harrods i wreszcie jako stewardessa na statkach pasażerskich na linii Anglia – Afryka Południowa. Wtedy to właśnie poznała zdemobilizowanego z Navy Intelligece Division (NID) Iana Fleminga, z którym miała trwający blisko rok romans.

Prawdziwy portret Jamesa Bonda

Kwestią sporną jest ciągle to, kto był pierwowzorem agenta 007. Jedni twierdzą, że Fleming tworząc portret swojego męskiego protagonisty inspirował się prawdziwym szpiegiem, Serbem Dušanem Popovem, który był podwójnym, zarówno brytyjskim, jak i niemieckim agentem, i znanym playboyem. Inni utrzymują z kolei, że to Fitzroy MacLean – agent brytyjskich służb specjalnych i przyjaciel Fleminga.

W ubiegłym roku psycholodzy z uniwersytetów w Glasgow i Hertfordshire postanowili odkryć przynajmniej to, jak Ian Fleming wyobrażał sobie idealnego agenta 007. Wykorzystując technikę prototypów oraz nowoczesny program komputerowy, udało im się zrekonstruować prawdziwy wygląd Jamesa Bonda.

– Ta podobizna pozwala nam cofnąć się w czasie, wejść do głowy Fleminga i zobaczyć, jak wyobrażał sobie Bonda, kiedy pisał swoje słynne powieści – tłumaczył profesor Rob Jenkins z University of Glasgow.

– Podobizna ma mocno zarysowaną, klasyczną twarz, która z pewnością jest bardziej Connery’owska niż Craig’owska – powiedział jeden z badaczy.

Brytyjscy naukowcy mieli cichą nadzieję, że dzięki ich badaniom uda się rozwiązać spór o to, który z aktorów jest najlepszym wcieleniem Bonda. Ale wielbiciele agenta 007 mają już swoich ulubionych odtwórców tej roli i żadnym badaniom nie uda się tego zmienić. W końcu każdy sam wie najlepiej, którego Bonda chciałby widzieć w lustrze lub u boku którego z nich chciałby się kiedyś obudzić…


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama