Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Będzie to wydarzenie wyjątkowe

Zespół Hey jest doskonale znany wszystkim polskim miłośnikom muzyki. Przez ostatnie 17 lat, czyli praktycznie od momentu powstania, grupa ta jest jedną z najważniejszych i najpopularniejszych grup muzycznych w Polsce, łączą w sobie to, co najlepsze na polskiej scenie muzycznej.


Już 29 listopada muzycy Heya zawitają z koncertem do Londynu. Z Kasią Nosowską, niekwestionowaną liderką zespołu i jedną z najbardziej uznanych i cenionych wokalistek w Polsce rozmawia Dariusz A. Zeller.

Płyta „Miłość! Uwaga! Ratunku Pomocy!”, która ukazała się na rynku 23 października jest pierwszą od „Echosystemu”, czyli po czteroletniej przerwie. Długo kazaliście czekać swoim fanom.
Zgadza się, to nasza najdłuższa przerwa, jeśli chodzi o ukazywanie się albumów studyjnych, ale przecież nie próżnowaliśmy – w międzyczasie ukazał się MTV Unplugged, zagraliśmy mnóstwo koncertów – ukazały się też 2 moje solowe płyty. Przez ten cały czas myśleliśmy też o nowej płycie. Gromadziliśmy pomysły – jedne odrzucaliśmy, w ich miejsce pojawiały się nowe itd.

Ta płyta zaskakuje. Dodaliście elekronikę, jest z jednej strony nastrojowa, z innej zaś bardziej ostra, ale jednocześnie koncepcyjnie jest bardzo wyrazista, spójna i – nie ukrywajmy – bardzo dobra.
Dla nas nie jest ona zaskakująca. Z elektroniką mieliśmy do czynienia już przy okazji płyty Karma (1997r.), a także na Music (2003) trochę jej było, ale ogólnie, nie przesadzajmy – na „Miłość! Uwaga! Ratunku Pomocy!” jest naprawdę dużo gitar, z tym, że są one przetworzone. Ogólnie jestem bardzo zadowolona – zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej.

Trudno mówić w waszym przypadku o metamorfozie, ale wciąż się rozwijacie, poszerzacie horyzonty muzyczne, po prostu zaskakujecie...
Zawsze staramy się, aby nasz kolejny album był lepszy od poprzednika, ale też, żeby się czymś różnił. Właściwie mam wrażenie, że każda nasza płyta jest inna.

Funkcjonujecie na rynku już 17 lat. Po istnym „wejściu smoka” płytami „Fire” i „Ho!” w późniejszych latach mieliście zdecydowanie więcej wzlotów niż upadków. Jaka jest twoja recepta na sukces?

Zgadza się, początek kariery mieliśmy jak z bajki. To było dla nas totalne zaskoczenie, chyba nie byliśmy wtedy na to przygotowani. Później bywało różnie, mieliśmy okresy słabsze, lepsze, ale teraz osiągnęliśmy pewnego rodzaju stabilizację – jesteśmy zadowoleni z miejsca, w którym obecnie się znajdujemy.

Za rok osiągniecie zespołowo pełnoletność. Planujecie coś specjalnego z tej okazji?
Właściwie, to już za kilka miesięcy stuknie nam 18, ale nie przewidujemy w związku z tym żadnej imprezy.

Pomówmy teraz o tobie. Bez względu na czas jesteś jedną z najbardziej rozpoznawalnych i uznawanych polskich wokalistek. Zdobyłaś uznanie branży, serca fanów i... wiele nagród. Masz prawo czuć się spełniona, ale czy jesteś?

Gdybym stwierdziła, że tak jest, to natychmiast zakończyłabym karierę. Ja czuję, że cały czas się rozwijam i że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Ostatnio wręcz cały czas chcę robić coś nowego. Kończę jedną rzecz i natychmiast myślę o następnej.

Jesteś sercem Heya, autorką wielu indywidualnych projektów, a także wpółpracowałaś w wielu innych projektach muzycznych z wieloma artystami. Czym jest dla ciebie muzyka?

Mam to przeogromne szczęście, że robiąc to, co kocham, jednocześnie utrzymuję się z tego. To jest skarb.

…na który przez lata ciężko pracowałaś. Powiedz zatem współpracę z kim (i przy jakim projekcie) wspominasz najmilej?
Faktycznie współpracowałam z całą masą artystów. Trudno tutaj kogoś wyróżniać, ale chyba miałam dużo szczęścia, bo nie mogę powiedzieć, że z kimś pracowało mi się źle.

Jakie są zatem twoje zaopatrywania muzyczne? Z czego składa się Kasia Nosowska?
Słucham wielu gatunków muzycznych. Staram się nie zamykać przed niczym. Chłonę całe tony muzyki. Oczywiście moje preferencje się zmieniają, ale właściwie zawsze było tak, że jak mi się coś spodobało, to był to też artysta o ciekawej osobowości.

Wracając do Heya. Jesteście grupą, która podczas koncertów na żywo nigdy nie zawodzi. Hey jest swoistym znakiem jakości. Z czego to wynika?

Mamy duży szacunek dla ludzi, którzy przychodzą na nasze koncerty. Staramy się zawsze wypaść jak najlepiej. Ja przed każdym koncertem mam tremę, jakby był on naszym pierwszym.

Koncert, który odbędzie się 29 listopada w Scali będzie jednym z dwóch na Wyspach (28.11 grupa wystąpi w Dublinie). Zdradzisz, co zaprezentujecie swoim fanom z Wysp?

Sądzę, że repertuarowo koncerty te nie będą zbytnio odbiegały od tych, które będziemy grali podczas trasy w kraju, ale do końca nigdy nie wiadomo – zostawiamy sobie trochę miejsca na spontaniczne decyzje.

Gorące przyjęcie i uznanie publiczności macie gwarantowane. Dobrą zabawę również. Polski Londyn pod koniec listopada szykuje się zatem pod znakiem Heya...
Tak, nie możemy narzekać. Na naszym ostatnim londyńskim koncercie publiczność była bardzo żywiołowa. Nam dobre przyjęcie bardzo pomaga. Mamy nadzieję, że i tym razem też tak będzie. My ze swojej strony zrobimy wszystko co możliwe, aby koncert był z gatunku tych niezapomnianych.

W takim razie czekamy już na was z niecierpliwością i do zobaczenia 29.11!
Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam i oczywiście zapraszam do Scali !!!

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama