Kolekcja w blasku świec
Jak często możemy zobaczyć kolejkę osób oczekujących na wejście do bezpłatnego muzeum? Nieczęsto, chyba że to dom pana Soane, jednej z zadziwiających postaci w historii Londynu.
- 11.02.2010 16:00 (aktualizacja 02.08.2023 17:56)
Jeżeli ktoś nudzi się w okolicach Holborn (albo gdziekolwiek indziej) gorąco polecamy wizytę w tym podobno najciekawszym z europejskich zabytkowych domów.
W bocznej uliczce od Holborn, w miejscu zwanym Lincolns Inn (nr 13) mieści się dom Sir Johna Soane (pierwotnie jego nazwisko brzmiało Swan). Pełen antyków, odlewów gipsowych i niespodzianek otwarty jest od wtorku do soboty. Miejsce, którego nie da się zapomnieć, szczególnie gdy przyjdziemy w pierwszy wtorek miesiąca po południu, kiedy to oświetla się go świecami zamiast elektryczności. Tylko dla osób o mocnych nerwach, gdyż nawet w ciągu dnia można się tam wystraszyć. Chyba że się lubi prawdziwe szkielety w szafach albo kolekcjonuje sarkofagi egipskie w piwnicy...
Przede wszystkim dom pana Soane, w którym mieszkał samotnie (pomijając dwa lata, które spędził tam z żoną) obfituje w iluzje optyczne. Warto zapytać obsługę o to, gdzie lustra pokazują rzeczy, które normalnie byłyby niewidoczne ze względu na mury. Sporo obrazów schowanych jest w ścianach i wyciąganych o pełnych godzinach. Jeżeli ktoś lubi malarstwo i ironię, z jaką William Hogarth maluje społeczeństwo angielskie, u Soane’a znajdzie sporo dla siebie, jako że kolekcjonował on obrazy Hogartha. Jednak dom ten różni się od reszty małych muzeów atmosferą. Zgromadzone w nim rzeczy nie zostały poprzestawiane, przesadnie poodnawiane, ale ulegają tak jak my upływowi czasu. Jako przypomnienie, żeby nie siadać w fotelach kładzie się tradycyjnie kwiat ostu. Dom jest obwieszony marmurowymi popiersiami, figurkami z brązu oraz obrazami i fragmentami zabytków m.in. z Aten, Egiptu, Rzymu. Wiele z nich jest dziełami słynnych autorów, m.in. Roubilliaca, Donatella. Przepiękne wazy chińskie i greckie to oczywiście bezcenne oryginały. Przedmioty, które w British Museum stałyby za szybą, tutaj znajdują się na wyciągnięcie ciekawskiej dłoni. Dlatego po domu tym dzieci mogą poruszać się tylko pod ścisłym nadzorem opiekunów.
John Soane był synem murarza i wykazywał duże zdolności już od dziecka. Ciężką pracą wydostał się na sam szczyt, zaprojektował budynek Bank of England, został profesorem architektury w Royal College i uczestniczył w renowacji Palace of Westminster w 1820 roku.
Stamtąd pochodzi wiele obiektów, które są odlewami westminsterskich rzeźb, którymi zajmował się Soane. Był pod wpływem mody epoki i jej przejścia od neoklasycyzmu do gotyku – stąd lekko upiorny i romantyczny charakter całości jego domu. W jego domu można znaleźć biurko Horace’ego Walpole’a, słynnego pisarza, kolekcjonera i fanatyka stylu romantycznego, który był także jego przyjacielem.
Warto skorzystać z programu, jaki muzeum Sir Soane’a oferuje dzieciom. Prowadzi się tam wycieczki i program edukacyjny dla młodych architektów (od 7. do 13. roku życia). Żeby dołączyć do Young Architects Club, należy się zapisać – wiadomość na recepcji. W ostatnią sobotę miesiąca organizowane są warsztaty, podczas których można nabyć praktyczne, dziś zanikające umiejętności, takie jak na przykład marmurkowanie papieru. Muzeum prowadzi także kursy architektury i rysunku dla dorosłych.
Wychodząc, nie możemy ominąć małego przedmiotu, który stoi po lewej stronie od wyjścia. Jest to model pomnika nagrobnego pani Soane. Oboje małżonkowie spoczywają na cmentarzu obok starego kościoła St Pancras, tuż za stacją. Co jest ciekawego w tym modelu to fakt, że na nim wzorował się projektant elementu, który na stałe przeszedł do symboli Londynu – czerwonej budki telefonicznej. Cóż, angielskie dziwactwo, ale uwaga! Wizyta w tym muzeum zmienia postrzeganie budek telefonicznych już na zawsze!
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze