- Sport uzależnia jak alkohol - przyznała przygotowując się do startu w Londynie.
W kajakowej rywalizacji wywalczyła wszystko, co tylko możliwe. Jest najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii, a mimo wszystko nadal nie ma dość.
- Próbowałam kilka razy to rzucić i nie potrafię. Sport jest jak alkohol, uzależnia bardzo mocno i trudno to leczyć- przyznała.
Od tygodnia trenuje na wodzie. Wcześniej regularnie ćwiczyła na siłowni. "Dwukrotnie pokonałam już w kajaku sześć kilometrów. Miałam sporą przerwę, ale nareszcie czuję, że znowu żyję" - dodała.
W Niemczech wielu sceptycznie wypowiada się o jej powrocie. "Sama, gdybym usłyszała, że 49-letnia baba chce wystąpić znowu w igrzyskach, uznałabym ją za wariatkę. I tak chyba trochę ze mną jest. Nie wszystkie klepki leżą na swoich miejscach" - powiedziała Fischer.
"Czucie" wody, jak podkreśliła, nadal ma znakomite. "Przez sześć lat nie uprawiałam żadnego sportu. Nigdy nie miałam pulsu powyżej 180 uderzeń na minutę. No, może poza noszeniem worków z cementem w moim domu... A teraz, gdy siadam do kajaku, mam wrażenie, że nigdy z niego nie wysiadłam. To na pewno nie jest normalne, ale tak mam" - zaznaczyła.
Fischer jest najbardziej utytułowaną kajakarką w historii. Wystąpiła w sześciu igrzyskach - od Moskwy w 1980 roku do Aten w 2004 - z każdych przywoziła co najmniej jeden medal. W Atenach dwukrotnie stanęła na podium - była pierwsza w K4 na 500 m i druga w K2 na tym samym dystansie.
Niemka zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji multimedalistów letniej olimpiady. Przyznaje, że mogłaby zdobyć jeszcze dwa czy trzy medale więcej, gdyby NRD nie zbojkotowała igrzysk w Los Angeles w 1984.
Napisz komentarz
Komentarze