Opublikowany w piątek najnowszy sondaż Ipsos pokazuje, że 51% ankietowanych chce, aby nowy premier przeprowadził wybory powszechne jeszcze w tym roku, 20% badanych było przeciwnego zdania.
Brytyjczycy uważają, że tylko w ten sposób można wyłonić nowy, silny rząd, który będzie w stanie poradzić sobie z kryzysem gospodarczym, którego skutki coraz dotkliwiej odczuwają już nie tylko najubożsi ale wszyscy. 46% osób podało właśnie ten powód jako przyczynek do rozpisania wyborów.
Jeśli rozbijemy wynik badania na wyborców Partii Pracy i Partii Konserwatywnej, to wcześniejsze wybory popiera 7 na 10 zwolenników Laburzystów i 4 na 10 Torysów.
Faworytka wyborców na lidera Konserwatystów Liz Truss przekonywała co prawda w trakcie kampanii, że wybory z pewnością nie odbędą się sprzed 2024 roku, jednak media coraz głośniej spekulują na temat planów obecnej minister spraw zagranicznych. W sobotnim wydaniu „Daily Express” pojawił się artykuł z którego jasno wynika, że po objęciu stanowiska Truss planuje wykorzystać chwilowy skok popularności – zarówno jej samej jak i całego ugrupowania, do przeprowadzenia przedwczesnych wyborów licząc na wygraną. Wybory miałyby się odbyć 5 października przyszłego roku, czyli po wejściu w życie zmian w granicach okręgów wyborczych, mających je lepiej dopasować do zmian demograficznych, korekta ta może dać Konserwatystom nawet 10 dodatkowych mandatów.
Nazwisko nowego premier Wielkiej Brytanii poznamy 5 września, tymczasem lider opozycji - Keir Starmer już kilka tygodni temu miał postawić Laburzystów w stan gotowości, na wypadek przejęcia władzy przez panią minister. Obecnie Partia Pracy prowadzi w sondażach w sondażach, według sondażu You Gove opublikowanego 30 sierpnia, gdyby wybory powszechne odbyły się teraz, Laburzyści zdobyliby 39% głosów, Torysi 31%.
Napisz komentarz
Komentarze