Pierwsza z ofiar – były członek personelu parlamentarnego Partii Konserwatywnej została seksualnie wykorzystana przez ówczesnego posła tego ugrupowania a obecnie członka gabinetu. „Miałam wtedy niewiele ponad 20 lat i tak naprawdę nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Byłam pijana a on dolewał mi wina. Po jakimś czasie powiedziała do niego – Nie miałbyś nic przeciwko temu jeśli po prostu położę się spać? Poszłam do łóżka, ale oczywiście nie zostawił mnie w spokoju. Obudziłam się następnego ranka i zdałam sobie sprawę z tego co się stało”, wyznała.
Po tym incydencie kobieta opowiedziała o wszystkim kolegom z pracy i posłowi dla którego pracowała w tamtym czasie, który zachęcił ją do zgłoszenia sprawy na policję. Nie złożyła jednak oficjalnej skargi do władz Partii Konserwatywnej. „Byłam zbyt przestraszona, aby rozpocząć ten proces i ryzykować że wymknie się on spod kontroli”.
Druga ofiara – była doradczyni Partii Konserwatywnej twierdzi, iż była obmacywana przez urzędnika Downing Steer 10, który z czasem również awansował na wyższe stanowisko.
Kobieta wielokrotnie sprzeciwiała się tej decyzji składając skargi – niewiele to jednak dało. „Najpierw rozmawiałam z kilkoma osobami ale niewiele wskórałam więc złożyłam oficjalną skargę do Kancelarii Premiera. Czułam na sobie odpowiedzialność, zwłaszcza że biuro w którym miał pracować jest pełne kobiet, po prostu pomyślałam, że będzie to innym kobietom
Jak relacjonuje dziennikarz The Sky News, szef personelu który odebrał skargę miał uznać, że urzędnik jest niewinny bo „jest po prostu przystojny i kobiety same się na rzucają”.
Charlotte Nichols - posłanka Partii Pracy z Warrington North przyznaje, że złożenie skargi, choć wydaje się być oczywistym krokiem w przypadku nadużyć seksualnych, wymaga determinacji ze strony ofiary. „Aby przetrwać w Westminsterze musisz polegać na tym co słychać w kuluarach i kalkulować. Skarga nigdy nie będzie skuteczna w 100% bo najniebezpieczniejsi ludzie to ci, których byś o to nie podejrzewał”, wyznała.
„Sama wielokrotnie otrzymywałam niedwuznaczne propozycje od posła, który mógłby być moim dziadkiem, czasem w obecności innych kolegów, którzy albo się z tego śmiali albo po prostu milczeli”.
„Najgorsze jest to, że dla takich osób to najwyraźniej normalne zachowanie, to coś do czego czują się uprawnieni”, dodała.
„Bardzo poważnie traktujemy wszystkie zarzuty dotyczące wykroczeń czy czynów o podłożu seksualnym dlatego mamy solidne procedury pozwalające ofiarom na składanie skarg”, skwitował rzecznik rządu.
Napisz komentarz
Komentarze