W swoim pierwszym wywiadzie od czasu objęcia funkcji przewodniczącego rady British Medical Association, profesor Philip Banfield ostrzegł rząd przed widmem sporu zbiorowego.
W ubiegłym miesiącu członkowie związku lekarzy przeprowadzili głosowanie w sprawie strajku, zdecydowana większość poparła takie działanie domagając 30% podwyżki wynagrodzeń w ciągu kolejnych pięciu lat. Zdaniem medyków, wzrost wypłat na tym poziomie, oznaczałby powrót do realnych stawek płac, które pozostają zamrożone od 2008 roku.
„Lekarze są źli, sfrustrowani i czują się niedoceniani. Są bardzo niezadowoleni z powodu wysokości płac. Czy po 14 latach lekarze nie zasługują n 30% podwyżkę? Ja uważam, że należy się im nawet więcej”, stwierdził Banfield.
Jak donosi The Guardian, młodsi lekarze (junior doctors) idą o krok dalej w swoich żądaniach – oczekują natychmiastowego skoku płac.
„To niemal pewne, że ścieżka którą obrał rząd doprowadzi nas do bezpośredniej konfrontacji z ministerstwem. Dlaczego to robimy? Bo bez lekarzy nie ma służby zdrowia”, dodał przyznając, że strajki najprawdopodobniej odbędą się wiosną przyszłego roku.
Publikacja wywiadu szefa British Medical Association zbiega się z terminem ogłoszenia propozycji podwyżek dla pracowników służby zdrowia. Oferta rządu ma być znana za kilka dni tymczasem związkowi zawodowe już teraz ostrzegają resort zdrowia przed masowymi odejściami z pracy, jeśli urzędnicy nie spełnią chociażby oczekiwanego minimum – wzrostu wynagrodzeń na poziomie inflacji, która obecnie wynosi 9,1%.
Napisz komentarz
Komentarze